Witajcie!
Dziś bardzo luźny post, gdyż wczoraj późno wróciłam, a dzisiaj okazało się że tygodniowa nieobecność zaowocowała milionem spraw do załatwienia na już. Dlatego dziś moje "trudne wyznania" a jutro jakaś mała recenzja.
Dziewczyny na blogach bardzo często pokazują swoją kolacje danego produktu. Najczęściej są to odżywki do włosów/maski/ lub żele pod prysznic. Oczywiście są jeszcze lakieromaniaczki ale moim zdaniem to nie takie dziwne że zgromadziły kilkaset lakierów gdyż do dobrego wzorku potrzeba aż kilku. Tak czy siak, zawszę zastanawiałam się jakim cudem innym udało się uzbierać takie pokaźne zapasy danego produkt...
Okazuje się że wcale nie jestem od nich gorsza.
To że mam słabość do saszetkowych maseczek wiedziałam, ale dopiero dziś uświadomiłam sobie jak wiele ich mam! Wszystko zaczęło się od tego że maseczki trzymała w plastikowym pudełeczku z Ikei w łazience (tego typu klik). Co róż dokładałam tam jakąś a przy okazji jakąś zużywałam. Pudełeczko jest dość nie pozorne więc nie zdawałam sobie sprawy ile udało mi się upchać tam moich cudeniek.
Dziś podczas chowania nowych maseczek od siostry okazało się że moje zielone pudełeczko nie zmieści ani jednej więcej! Znalazłam nowy dom dla maseczek i przy okazji podliczyłam mój zbiór. Okazało się że uzbierałam
- 36 maseczek do twarzy
- 2 maseczki do włosów
- 4 peelingi w saszetce.
Nie zdawałam sobie sprawy ze posiadam aż takie zaplecze maseczek! Posiadam jeszcze 2 maseczki w słoiczkach ale to właśnie do saszetek mam słabość.
Okazuje się że łatwo popaść w manie kupowania. Kosztują nie wiele i bardzo łatwo wskakują nam do koszyka. A najgorsze jest to że jak będzie przechodzić koło jakieś drogerii to pewnie wpadnę zobaczyć czy nie mają czegoś nowego z czym warto się zapoznać.
Cóż nie pozostaje mi nic innego jak nałożyć sobie maseczkę i przyznać się że jestem maseczkomaniaczką.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
mnóstwo tego masz;)
OdpowiedzUsuńJa jakiś czas temu również robiłam taki rozliczeniowy post z saszetkami. U mnie tez dużooo się ich nazbierało, a ja nie nadążam z zużywaniem. W Twojej kolekcji widzę kilka, które mam lub miałam.
OdpowiedzUsuńAkurat jak pisałam to "wyznanie" to myślałam właśnie o twoim ogromnym zbiorze :)
UsuńJa aby się nie kompromitować nie dodałam tutaj zdjęcia próbek, które zamieszkały w starym domku maseczek.
Cieszę się, że mój post saszetkowy był inspiracją dla Ciebie ;D
UsuńAaa, czyli Twoje próbki mogą liczyć na osobny wpis? ;)
ło matko i corko i ciotko xd jaka ilość :D
OdpowiedzUsuńsaszetkomaniaczka :D
OdpowiedzUsuńOhoho spory zbiór:-) Ja wolałabym nie obfocić mojej włosowej kolekcji, bo sama bym się przeraziła... No cóż, każdy ma jakiegoś hopla ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO kurcze blade dużo tego! :D
OdpowiedzUsuńFaktycznie trochę tego masz, ale Twoja skóra tylko na tym skorzysta :)
OdpowiedzUsuńJa tonę za to w próbkach. Czasem jak je dostaje to nawet nie przeglądam, tylko od razu wrzucam do pudełka :)
OdpowiedzUsuńO Boże, ile tego!
OdpowiedzUsuńO kobieto ile ty tego masz, faktycznie ogrom :) moja kolekcja ogranicza się do 5. Maseczki staram się zużywać na bieżąco, gorzej jest z odzywkami i maskami do włosów, policzyłam łupy wojenne 24 w użyciu :<
OdpowiedzUsuńPowalająca ilość xD Ale to dobrze! Ja też chomikuję maseczki, ale mam problem z regularnością ich stosowania :(
OdpowiedzUsuńpokaźna kolekcja:))
OdpowiedzUsuńAle masz kolekcję :D
OdpowiedzUsuńfiu fiu, a jakie różniste te maseczki. Ja też mam sentyment do saszetkowych maseczek i mam jedną szufladę wypełnioną po brzegi ;)
OdpowiedzUsuńFajną masz kolekcję :) Ja też ostatnio odkryłam, że mam mnóstwo próbek kosmetyków, które się już nigdzie nie mieszczą ;) Większość z nich nie są dla mnie, więc nie wiem co z nimi zrobić :P
OdpowiedzUsuńSpokojnie mogłabyś nimi handlować :D
OdpowiedzUsuńhaha komentarz rzĄDZI:d
UsuńJa, choć nie przepadam za maseczkami w saszetkach, też mam ich całe mnóstwo :) Chyba muszę zacząć zużywać, bo się zaraz przeterminują :)
OdpowiedzUsuńwoooow.... ja saszetek nie znoszę i omijam je, także jeszcze bardziej woooow dla Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńO proszę, jaki raj :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam maseczki!
Zapas na rok:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna kolekcja :) Coś mi się wydaje, że zrobię sobie kiedyś podobną
OdpowiedzUsuńhmmmmm coś mi się wydaje, że mogę mieć więcej saszetkowców - też je uwielbiam :-)
OdpowiedzUsuńa wczoraj byłam w Naturze i w Rossmannie i widziałam jakieś nowe maseczki w saszetkach aaaaaaaa
Cudnie! W poniedziałek właśnie się wybieram do natury!
UsuńMoże skusisz się i pochwalisz się swoim zbiorem?
Uwielbiam maseczki, zbiór Twojej kolekcji to raj dla moich oczu ;)
OdpowiedzUsuńWow, faktycznie imponujące zbiory - do wyboru do koloru :)
OdpowiedzUsuńwow, tyle na raz to nawet w drogerii chyba nie widziałam :D
OdpowiedzUsuńI pojawia się pytanie : Kiedy Ty to zużyjesz ? :D
OdpowiedzUsuńJak w raju! Uwielbiam maseczki, mogłabym używać ich codziennie, nawet dwa razy dziennie, czemu nie.
OdpowiedzUsuńTwoja kolekcja jest cudowna :D
jaa! cudnie się na to patrzy! :D ja również przepadam za maseczkami :)
OdpowiedzUsuńPokazna kolekcja :) U mnie maseczek do twarzy jednak nieco mniej, ale za to do wlosow... ;) Jak zuzyjesz wszystkie, buzke bedziesz miala, jak pupcia niemowlaka, wiec jest pozytyw ;)
OdpowiedzUsuńO kurczę, mam w domu bodajże 4 saszetki (jedną podwójną). Ale rozumiem, że jak pokażę moją kolekcję odżywek to tez będzie szok i niedowierzanie ;)
OdpowiedzUsuńAle tego się nazbierało. Ja nie kupuję saszetek, bo nigdy nie pamiętam by je używać;p Nawet próbki bardzo długo leżakują.
OdpowiedzUsuńhihihihi jakbym siebie czytała : ) Też niestety mam mam manie maseczkową, a oprócz tego chyba manię do wszystkiego...
OdpowiedzUsuńUuu.. Ale masz maseczek :D
OdpowiedzUsuń