Witajcie!
Jak tylko wyczytałam, że pewna blogerka organizuje akcję Hand Made na włosy z tego co człowiek ma kuchni to co pomyślałam? Oczywiście że: Taaak! To idealna akcja dla mnie! Nie tak dawno sama biegałam do kuchni i przeszukiwałam czeluści szafek z myślą "oo a to mogłabym wykorzystać do: ..."
Profil eksperymentu kulinarnego bardzo mi podpasował i oczywiście musiałam się zgłosić.
Oczywiście jeśli macie ochotę nadal można się zgłaszać tutaj. Zasady są bardzo proste: raz w tygodniu dostajemy przepis na coś z domowego zaplecza i piszemy o rezultatach. Zapraszam was serdecznie do eksperymentu kulinarnego przy którym nikt nie zostanie otruty!
Składniki:
- 3 łyżki majonezu,
- 1 żółtko
- sok z połówki (lub mniej) cytryny
- kilka kropel oliwy z oliwek.
Niestety maseczka nie przysłużyła się moim włosom. Włosy stały się sztywne, przesuszone końcówki stały się bardziej widoczne i wyczuwalne. Włosy spuszyły się co nie miara i zaczęłam przypominać dawno nie widzianą gwiazdę lat 80/90. Dzięki temu puszeniu wydawało się że zrobiłam sobie szybki przeszczep włosów, bo naglę miałam tyle włosów że pół narodu mogłabym obdarować a i jeszcze by coś zostało dla wyłysiałego chomika. Dodatkowo muszę ponarzekać że to cudo nie chciało się zmyć.
Plusami tej maski były jedynie to: łatwo ją przygotować i nałożyć. Dobrotliwy działanie to jedynie to ze włosy uniosły się odrobinę.
Zaskakujące jest to że wiem dlaczego tak się stało.
Pies pogrzebany jest w... majonezie! Przyznaje szczerze miałam wszelakie obiekcje przed nałożeniem Winiaracza na włosy. Dla mnie majonez Winiary to jedynie do sałatki warzywnej. Jestem człowiekiem produktu regionalnego i do innych eksperymentów kurialnych używam majonezu Świdnickiego. Przyszło mi zapłacić za taką zdradę kijowymi włosami (majonez bywa pamiętliwy i mściwy)
A tak na poważnie to całkowicie inny efekt uzyskiwałam na włosach gdy zamiast gotowego majonezu, produkowałam z mamą domowy majonezik.
Jeśli jesteście ciekawe na kogo zadziała tak samo ta maska a komu akurat przypasowała to zapraszam tutaj
U mnie maska majonezowa sprawdza się bardzo dobrze ;) Majonez, trochę oliwy bądź innego oleju, kilka kropel soku z cytryny i tyle. Nie używam dodatkowo jajka. Może je przeproteinowałaś albo po prostu na Twoich włosach się nie sprawdza.. ;)
OdpowiedzUsuńW tej chwili ta maska nie przekonała mnie do siebie. Sięgam jednak po gotowce. Ale nie zaprzeczam, że nigdy się na moich włosach taka nie znajdzie.
OdpowiedzUsuńWspółczuję takich efektów:( Mam wiele innych masek i majonezowej raczej nie spróbuję!:P
OdpowiedzUsuńPomysł genialny i pomyśleć, że niedawno wyrzuciłam prawie cały słoik majonezu... a mogłam przecież zużyć go w celach kosmetycznych!
OdpowiedzUsuńpierwsze słyszę o takich właściwościach majonezu!:)
OdpowiedzUsuńpomijając to,że maseczka nie podziałała dobrze, to dla mnie wszystko z surowym jajkiem odpada;/
OdpowiedzUsuńOczywiście majonez domowej roboty na pewno byłby lepszy. U mnie lepiej spisał się sam majonez, niż ta maska. Może tym razem będzie lepiej? Przyznam Ci się, że już zrobiłam kawową płukankę i trochę brudzi wannę, ale spokojnie :) I jestem zadowolona, bo czuję, jakby włosów było więcej. Czekam na Twoje efekty! :) A i gdybyś mogła to proszę oceń tę maskę w skali od 1 do 10 i podaj swoją ocenę tutaj http://recenzjatorka.blogspot.com/2014/01/podsumowanie-1-tygodnia-akcji-efekty-po.html
OdpowiedzUsuńA i już dodałam odnośnik do Twojego posta w podsumowaniu :)
UsuńSłyszałam coś kiedyś o masce do włosów z majonezu, ale myślałam, że to tylko jakieś żarty. A jednak widzę, że to całkiem prawdziwa rzecz :)
OdpowiedzUsuńniestety nie mam czasu na domowej roboty kosmetyki, a szkoda :(
OdpowiedzUsuńMajonez na włosach kojarzy mi się tylko z filmem pretty womane ;)
OdpowiedzUsuńOj u mnie domowe sposoby sie nie sprawdzaja. Przewaznie takie proby koncza sie eleganckim przeproteinowaniem ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że dziewczyny nakładają majonez na włosy, miałam ochotę wypróbować, ale jednak się nie skusiłam :D
OdpowiedzUsuńO nie , nie to ja nie próbuję, bo ledwo co udało mi się włosy ogarnąć, żeby nie były puszące się i sztywne.
OdpowiedzUsuńhaha nie słyszałam o czymś takim jeszcze nigdy^^
OdpowiedzUsuńMnie nigdy nie przekonywało nakładanie majonezu na włosy...
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę o takim przepisie:) Raczej nie wypróbuję, bo jestem fanką majonezu i mimo, że wiem jak jest tuczący wolałabym go zjeść;P
OdpowiedzUsuńNigdy jeszcze nie stosowałam majonezu do maski na włosy, ale po Twoim opisie, mam wrażenie, że i moim włosom by nie posłużył. Kiedyś skusiłam się na nałożenie kremu Nivea na włosy, efekt podobny jaki Ty opisujesz po tej masce :p
OdpowiedzUsuńKiedyś, będąc jeszcze w liceum zrobiłam sobie podobną maskę majonezową. Pamiętam, że nie dałam rady jej domyć za pierwszym razem. Ale później domyłam włosy i bardzo ładnie się błyszczały :)
OdpowiedzUsuń