niedziela, 29 grudnia 2013

Mój sposób na efektowne paznokcie



Witajcie!
Podobają Ci się te wszytskie cudowne wzroki, którymi internet nas zalewa? Oglądasz blogi o paznokciach i nie możesz się nadziwić JAK ONE MOGĄ TO WYCZAROWAĆ? Cóż na to Ci nie pomogę, gdyż talentu nie mam ani za grosz i brak mi wiedzy o tym całym "paznokciowym światku".
Jednak jeśli jak ja jesteście beztalenciem w dziedzinie malowania paznokci, a lubicie aby wasze paznokcie robiły furorę towarzyską i aby każda koleżanka (nawet ta nie lubiana Baśka) zazdrościły. To przedstawiam moje poniższe sposoby na efekt WOW bez wymagania uprawnień na zdobnictwo i rękodzieło ;)



Pierwszym przyjacielem, którego zawsze powinniście mieć przy sobie to lakier. Tylko że to nie ma być kolejny czerwony, beżowy czy inny nudnawy lakier. Brzmi brutalnie normalnie, ale prawda jest taka, że często zapominamy ile może dać zwykły top coat z brokatem. Rynek lakierowy jest co raz bogatszy w różnorodne lakiery, które odmienią wasze zwyczajne mani w coś odjechannego.
܀   lakier kameleon - a co powiesz na lakier, który zmienia kolor w zależności od kontu padania światła? Wiem dziwnie brzmi ale efekt jest i nie musisz przy tym męczyć się cieniowaniu gąbkami różnych lakierów. Wystarczy pomalować i kręcić dłońmi na różne sposoby. Jeśli auta dobrze w nich wyglądają to dlaczego nie twoje paznokcie?
܀  lakier magnetyczny - genialny wynalazek, który wymaga od ciebie dwóch ruchów. Pomaluj paznokcie tym lakierem a następnie przejedź  następnie specjalną przykładamy nad płytkę paznokcia  odczekujemy chwile i już. Możemy się cieszyć efektownym wzorkiem. Wiem moda na te lakiery przeminęła wraz z poprzednim sezonem, ale czy to ważne kiedy nie potrafisz narysować tych wzorków samodzielnie?
܀  lakiery crackle - czyli pękające lakiery. To znów hit z senonu lub też dwóch temu. Jednak dla mnie nadal dobry sposób aby zrobić sobie niecodzienne paznokcie. A Ciotka Wanda na pewno nie siedzi w blogosferze i nie sprawdza co jest trendy a co nie. Może akurat dzięki tym paznokciom zdobędziesz jej aprobatę i nie dowali Ci jakimś szczerym aczkolwiek absurdalnym tekstem?
܀  lakier holograficzny - taak tak, je także podziwiałyście na blogach (każda nowość w blogosferze prowadzi do szału testowania przez tryliard blogerek). Tutaj opcja na szybko, wystarczy pomalować i cieszyć się mieniącym efektem. Jak dla takiego laika to jest to wersja lakieru kameleon tylko zrobiona z drobinek brokatu, które mienią się różnymi kolorami. 
܀   lakier termiczny - coś co kojarzy mi się z moim dzieciństwem. Miałam kiedyś pierścionek, który działał na tej samej zasadzie. To nic innego jak lakier który pod wpływem ciepła zmienia swój kolor bazowy.
܀   lakier piaskowy - jak się nie mylę obecny hit. Lakier matowy, który dzięki małym błyszczącym drobinką zyskuje efekt piasku na paznokciach. Łatwe, proste i przyjemne. No może rajstopy czasem mają go dość. 
܀  lakier z błyszczącymi cosiami - czyli te urocze lakiery z kawiorem, mini hologramami, brokatami albo najlepiej ze wszystkim w jednym :D Jestem im chyba najbardziej oddana gdyż w każda marka ma swoje cudeńka, która sprawią że zwykły czerwony kolor staje się O -mordo-moja-cudo! efektem. 



Drugim Twoim sprzymierzeńcem w walce od niecodzienne paznokcie są... NAKLEJKI! Mogło by się wydawać że to domena najmłodszych, lecz jednak nie. Te wszędzie dostępne cudeńka są niezbędne w twojej kosmetyczce!
Wybór naklejek jest przeogromny od zwyczajnych kwiatuszków, przez serduszka z cyrkonami, czy też bohaterami z bajek kończąc na nagich kupidynach.
Każdy znajdzie coś dla siebie. 
Jednak gdyby nie zadowoliło Cię drobne zdobienie gdzieś na płytce, na rynku możesz spotkać jeszcze naklejki w różne wzorki na całe paznokcie (niestety nie wiem czy one mają jakąś nazwę). Ja osobiście jeszcze ich nie miałam więc nie wiem są genialne, ale zasada działania jest taka sama jak przy tych "zwyczajnych" Czyli wymierzasz, przyklejasz i gotowe. Żadnego lakieru, żadnych zalanych skórek a genialny wzór już jest. 


Na trzecim miejscu w mojej liście znalazły się stempelki. Blaszki są mi znane od paru lat. Moją pierwszą zakupiłam w całym zastawie (blaszka, stempelek ściągacz i lakier przeznaczony do tego) od tego czasu moja kolekcja blaszek znacznie się rozrosła.
Faktycznie nie jest to najprostsza metoda ozdabiania paznokci. Tu trzema ciut więcej ruchów czasu i odrobinę wyczucia ale za to efekt jest wart starań.  Ogólnie metoda polega na tym że nakładamy odrobinę lakieru na płytkę, nadmiar ściągamy szpatułką, odbijam na stempelku a następnie stemplujemy paznokcia.
Jak dla mnie to genialna metoda i bardzo lubię stemplować siebie i innych. Różnorodność blaszek a także możliwość urozmaicania tego brokatami i innymi świecidełkami sprawia mi wielką radochę. No i czuje się jak Reksiu z bajki (dla zbyt młodych aby ogarniać klasykę podpowiedz tutaj)





Czwartym i chyba najbardziej ciekawym dodatkiem, który spowoduje że twoja paznokcie będą jak te z tych wszystkich blogów to... ozdoby do paznokci. Te cudeńka są w tak różnych wariatach że klawiatura by mi padłą trupem z przemęczenia jeśli próbowałabym je wymienić. Jestem pewna że każdy znajdzie coś dla siebie w różnościach jakie oferują sklepy.
Ja jestem najbardziej wierna jestem cyrkonią, brokatom, kawiorowi (który kiedyś zwany był brulionem), foli ciętej, hologramom i tym wszystkim odjechanym kształtom.
Ja jestem totalnym samoukiem gdyż moje pierwsze ozdoby (niebieskie kwiatuszki- pamiętam!) odpicowałam 7 lat temu! (Ahh było takie stoisko na dworcu głównym we Wrocławiu które traktowałam jak mekke) od tego czasu nie wiele się zmieniło w mojej działalności. Ja nadal "przyklejam" je na mokry lakier i zabezpieczam jedynie lakierami nawierzchniowymi. Nie używam do tego kleju.


Czego jeszcze nie miałam ale chętnie wypróbuje?
Przyznam szczerze że na mojej liście "chce i muszę" są nitki ozdobne aka tasiemki. Zobaczyłam je u któreś dziewczyny i zakochałam się. Jak dla mnie kolejny genialny sposób aby ozdobić w prosty sposób swoje paznokcie.  Tutaj możecie sobie zobaczyć o czym mowa.
Ciekawa jestem również szablonów do paznokci. Trochę nie jestem efektu końcowego, ale gdy je gdzieś dorwę to na pewno wypróbuje. Wizualizacja.


A jakie są wasze sposoby na efektowne paznokcjie?

piątek, 27 grudnia 2013

Olej na głowie z czarnuszki - Vatika Black Seed

Witajcie! 
Jakoś dawno nie było recenzji żadnego produktu do włosów. Jakoś te peelingi i paznokcie ostatnio zawładnęły blogiem. Dziś recenzja oleju, który to testowałam od końca kwietnia. Odwlekę dostałam od mojej siostry i mimo iż jest ona nie wielka to przez wydajność tego produktu mogę się powiedzieć co nie co :)
Nie przedłużając zapraszam na recenzje. 
źródło
Od producenta:
Olejek marki Dabur Vatika Naturals zapewnia włosom zdrowy blask i pełne odżywienie. Przeznaczony jest do każdego rodzaju włosów, zwłaszcza suchych, wypadających.
Dobroczynne, lecznicze właściwości czarnuszki znane były już 2500 lat temu. Czarnuszka stosowana była  w medycynie naturalnej, kosmetologii oraz w kuchni jako przyprawa o wielu cudownych właściwościach.
Produkt zapobiega łamliwości włosów, wzmacnia cebulki i poprawia kondycję włosa. Niweluje uporczywy świąd czy nawet łupież. Olejek z czarnuszki nawilża skórę głowy, dzięki czemu zapobiega jej nadmiernemu przesuszaniu. Jest to produkt idealny dla osób, których kondycja włosa znacznie się osłabiła. Olej z czarnuszki to bogate źródło witamin i minerałów.

Moje zdanie:
Olej ten ma ciemną barwę, niebywale przypominał mi w tym olej z dyni. Zapach przyjemny, który na początku może męczyć. Potrafi utrzymać się na włosach przez parę godzin, na szczęście jego intensywność maleje wraz z czasem. Co ciekawe to jeden z najrzadszych olejów jakie miałam. Płynność czarnej Vatiki przekłada się na jej wydajność - czasem mam wrażenie że jest to olej "bez dna", nigdy się nie skończy. Olej uwielbia uciekać, spływać, pryskać i wszystko to co niegrzeczne oleje robią na złość włosomaniaczką. 
A teraz przejdźmy do działania, które jakby nie było jest tu najważniejsze.
Zaskoczę was jak powiem że olej ten kinola nie urywa? Nie? Tak?
To niezły olej, który mija się lekko z zapewnieniami producenta. Szału u mnie nie wywołał gdyż to kolejny produkt który lubi z lekka wyprostować skręt. Niestety nie wpływa jakoś spektakularnie na połysk włosa. Błysku jak z czerwonego dywanu nie ma co się spodziewać, raczej coś w stylu alfabetu morsa puszczanego przez zdychającą latarkę. Nie sprawdził się jako produkt na wypadanie włosów.  Mimo to jestem zadowolona z tego olejku. Sprawił że włosy są miękkie, jest niebywale wydajny, a to ze czasem potrafi obciążyć włosy to tylko szkopuł (pewnie moja wina)
Ja najbardziej lubię nakładać olej na  2-3 godziny przed myciem i tak przeważnie go stosowałam. Czasem lądował jedynie na 30 minut i nie było widać jakieś wielkiej różnicy. 
Co ciekawe zmywając go BD ten pienił się jak wściekły!
Moja odlewka - jeszcze tyle mi zostało!

Ocena: 6/10
Cena: ok. 17- 20 zł
Skład: Paraffinum liquidum, Elaeis guineensis Oil, Canola Oil, Phenyl trimethicone, parfum, Olive Fruit Oil, Avocado Fruit Oil, Lawsonia inermis Leaf Extract, Black Seed Extract, Rubus fruticosus Extract, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Rosemary Leaf Oil, Tocopheryl Acetate, BHT, Alpha Isomethyl ionone, Benzyl Alcohol, Lilial, Citral, Citronellol, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Linalool, Lomonene, D&C Red No.17 (CI 26100), D&C Yellow No.11 (CI 47000), D&C Green No.6 (CI 61565)

*opis producenta jak i skład pochodzą z tej strony

niedziela, 22 grudnia 2013

Tuż przed świętami o peelingu, który sprawi że będziesz pływać w oleju!

Witajcie!
Jako że postów świątecznych jest od groma- a ja biorę z tego co najlepsze i nic nie daje w zamian ;)
Dlatego u mnie nie będzie świątecznych porady tylko typowa recenzja! 
A zaczęło się tak...
Macie czasem tak, że w chodzicie do sklepu bierzecie pierwszy lepszy produkt z półki i idziecie do kasy. Wiem, wydaje się to nie realne, ale czasem dopada mnie niemoc zakupowa. Ot wolałabym siedzieć w domu w kocowym kokonie i czytać jak ten zły chłoptaś sztyletuje pół wioski. Niestety bywa tak, że czasem musimy wyjść i kupić to czy tamo czy tryliald innych rzeczy. W taki właśnie dzień stałam się posiadaczką owego peelingu.

Od producenta: 
Peeling do ciała SPA VINTAGE BODY OIL zawiera masło shea, które jest nośnikiem wielu cennych składników odżywczych i działa nawilżająco na skórę. Olej migdałowy odżywia, wygładza, uelastycznia skórę. Prowitamina B5 zmniejsza utratę wody przez naskórek i skutecznie nawilża skórę, nadając jej miękkość i elastyczność. Kryształki cukru oraz drobne kawałki z łupin orzecha ścierają wierzchnią warstwę naskórka, głównie obumarłe komórki, co powoduje pobudzenie skóry do szybszego wzrostu i odnowy oraz wzmacnia elastyczność warstw głębszych. Peeling mechaniczny pobudza mikrokrążenie skórne i dotlenia skórę.

Moje zdanie:
Mamy pancerne opakowanie, które jest ozdobione słabej jakości grafiką. Za to mamy dość przejrzyste zapewnienia producenta i skład. Chwali się chociaż za to. Peeling oczywiście jest zabezpieczony sreberkiem, które niestety nie uchroni Cię przed tym aby płynna część peelingu nie wypływała. Moja torebka pływała w parafinie (może potrzebowała natłuszczenia?) czego nie mogę zapomnieć. FUJ x2! Zapach peelingu nie jest intensywny ale mnie przeszkadzał - jakiś taki nijaki, żeby nie powiedzieć czegoś gorszego. Peelinguje raczej słabiutko, a tego tajemniczego orzeszka podejrzewałam o zamianę z cynamonem, ale sprawdzając skład widać jakiegoś orzeszka- odmiana nie wiem czy literówka czy na prawdę taki gatunek istnieje(?) Wydajność jego jest racza słaba, a po wybraniu cukrowej masy z pudełka nadal cieknie parafinka- jest to mniej więcej w stylu niewysychającego źródła.
Na szczęście zużył się szybko, bo nie lubię czuj się jak sardynka w tłuszczy wieloryba. Trzy razy na nie! Odpadasz...


Ocena: 1/10 - za niezniszczalny plastik.
Cena: okolice 10 zł
Skład: Sucrose, Paraffinum Liquidum, Silica, Parfum, Juglans Regina, Butyrosperum Parki Butter, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet almond ) Oil, Panthenol, Citral, D-Limonene, Linanool, CI 47000, CI 61565, CI 26100.

piątek, 20 grudnia 2013

Czym zaskoczył mnie peeling z Daxa?

Witajcie! 
Ten post to prawie jak pierwsza gwiazdka na niebie. Tyle się na nią czekało i buff! Jest! Można zacząć wymiatać pyszności ze stołu. 
Dobra, wiem - przeholowałam. I z porównania i z nie pisaniem. Ot czysta ja. 
Dlatego przejdźmy do recenzji aby więcej moich mniej szlachetnych cech nie wypłynęło na światło dzienne.

Od producenta: 
Peeling z drobinkami krzemionki krystalicznej polecany dla osób w każdym wieku, do pielęgnacji cery normalnej i suchej. Wyjątkowo dokładnie usuwa martwe komórki naskórka, wygładza powierzchnię skóry, oczyszcza pory i niweluje wszelkie niedoskonałości cery. Zawiera minerały morskie, odżywczy koktajl z witamin A - B5 - E, a także kojący wyciąg z płatków róży francuskiej o działaniu odmładzającym. 

Moja opinia:
Saszetkę kupiłam na wyprzedaży w Biedronce. Dawno temu były w którejś gazetce urodoweij a że nie zeszło im wszystko w terminie to wystawili na promocję (a słowo promocja działa jak guzik z napisem "muszę to mieć")W ten o to sposób stałam się posiadaczką tego peelingu jak i jego brata gruboziarnistego.
Uważam że pomysł bardzo trafiony z tym że produkt można zakupić w dwóch wariantach (saszetka/tubka) gdyż daje to możliwa wypróbowania i jeśli podpasuje to kupujemy tubkę. 
Co do samego peelingu to jestem z niego bardzo zadowolona. Nie jest to super ostry zdzierak tak jak np. dermo peeling z Pharmaceris. Jest ciut słabszy i to jest w nim najfajniejsze (zaskoczyłam tym nawet siebie gdyż ja jestem maniakiem ostrych peelingów). Jego poziom zdzieralności oceniam na średni- spokojnie radzi sobie ze swoim podstawowym zadaniem a przy tym nie zedrze nam pół twarzy.  Łatwo się nakłada, przyjemnie się nim złuszcza naskórek, zapach też jest ok. Czego można więcej chcieć? Ja na pewno zaopatrzę się w wersję pełnowymiarową jak tylko wykończę wszystkie saszetki i ten z Pharmaceris.  Jeśli nie lubisz zmieniać twarzy na mielonkę to ten peeling jest dla Ciebie!

Ocena: 7/10
Cena: Saszetka ok. 1.50 Tubka ok. 14 zł
Skład: Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Polyethylene, Glycerin, PVM/MA Decadiene Crosspolymer, Butylene Glycol, Rosa Galica Flower Extract, Silica, Sea Salt, Lactose, Cellulose, Hydroxypropyl Methylcellulose, Tocopheryl Acetate, Retinyl Palmitate, Panthenol, Allantoin, Sodium Hydroxide, Disodium EDTA, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Parfum, CI 42090. 

Tak wiem, jestem mistrzem pstrykania zdjęć. Ale tak to już jest gdy się robi zdjęcia na już ;)

środa, 11 grudnia 2013

Moje trzy gorsze o wygładzającym peelingu Perfecty

Witajcie :) 
Jak nie pisałam to nie pisałam, a teraz szaleje jak dzika kuna w agreście. Ale pewnie znacie ten stan gdy egzaminy tuż tuż (już w sobotę) a wam się nic nie chce i nagle odkrywacie że macie trochę ("trochę" w stylu multum) zaległych produktów do recenzji. Dlatego też zaprzęgłam kisiel do kubka i parę małych skromnych recenzji się spłodzi. 


Od producenta: 
Dynamicznie oczyszczający peeling cukrowy do ciała o właściwościach złuszczających i wygładzających. Zawiera naturalne kryształki cukru, które usuwając martwe komórki naskórka, idealnie wygładzają powierzchnię skóry i niwelują wszelkie niedoskonałości. Ponadto, olejek ze słodkich migdałów łagodzi podrażnienia, doskonale zmiękcza, odżywia i regeneruje skórę.
Peeling regulując mikrokrążenie w skórze, przeciwdziała cellulitowi, a apetyczny zapach marcepanu poprawia nastrój i działa relaksująco. 

Moja opinia: 
Jest to typowy peeling drogeryjny, jest niezły ale mnie nie zachwycił. Ot taki cudaczek z cukrem polany parafiną. Nie, nie mówię że jest zły! 
Podoba mi się opakowanie, zdecydowanie wytrzymałe - nie łamie się, przetrwało parę ciężkich upadków i lotów po łazience. Dodatkowo peeling jest zabezpieczony folią, czyli to co my blogerki lubimy najbardziej. Ta pewność że jestem pierwszą osobą dotykającą tego kosmetyku- Ah! Nieźle sprawdza się jeśli chodzi o wydajność produktu, gdyż peeling jest mocno "zbity". Pachnie ładnie, słodko przy czym jego słodkość nie jest dusząca i męcząca. Zapach potrafi pozostać z nami na trochę po kąpieli. 
Jeśli chodzi o jego ostrość to jak dla mnie jest ona średnia - ja lubię mocne zdzieraki gdyż mam problemy z wrastającymi włoskami. Tutaj czuje że drobinki cukru coś usuwają jednak dla mnie to ciut za mało. Ale jeśli nie jesteście wymagające to ten peeling na prawdę sobie radzi. 
A co obietnic producenta to: są drobinki jest złuszczanie i wygładzanie (ta parafina z paroma innymi składnikami sprawdza się). Jest apetyczny zapach marcepanu i może poprawić nastrój- o taka chwila dla Nas. Ale nie przesadzajmy z tym mikrokrążeniem i cellulitem - nie spodziewajmy się że żylaki i cellulit znikną za jego sprawą.
To naprawdę przyzwoity peeling w porównaniu do tego co obecnie gości w mojej łazience.


Ocena: 6/10
Cena: od 16-20 zł
Skład: Paraffin Liquidum, Sucrose, Silica, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Prunus Armeniaca Seed Powder, Juglans Regia, Shell Powder, Prunus Amygdalus Dulcis Shell Poweder, Parfum, Carthamus Tinctorius Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Tocopheryl Acetate, Ascorbyl Palmitate, Linoleic Acid, Sodium Propylparaben.

 

wtorek, 10 grudnia 2013

Moje włosy grudzień'13

Witajcie! 
Dziś post z szybką aktualizacją włosową. Niestety zdjęcia były robione popołudniu i mimo iż próbowałam złapać resztki dziennego światła to nie bardzo się to udało. Na dodatek mój aparat odmówił posłuszeństwa i owocem tego jest to słabe jakościowe coś. Gdyby nie to że w najbliższych dniach nie będę miała kiedy ponownie obfotografować czupryn, to bym nie odważyła się na publikacje poniższych zdjęć. 
Ale co poradzić jak czasu i słońca nie ma...
Włosy ze zdjęć:
O- Balea mango+ spirulina na 30 min. M- Babydream O- Balea mango, na długości: Gloria i Gliss Kur Oil Nutririve, olej malinowy na końcówkach.

Produkty jakich używałam:
Mycie: Nic się nie zmieniło, nadal metoda OMO takimi samymi szaponami: BD, Alttera (do koloru do wyboru) i Barwa - skrzyp polny.
Odżywki: królowała Balea - mango, b/s to Joanna -  pokrzywa , nowość Gloria, Gliss Kur Oil Nutririve.
Maski: NaturVital obie wersje, z jogurtu naturalnego.
Oleje: czarna Vatika (za chiny nie chce się skończyć).
Końcówki: resztka jedwiabiu CHI i olej z pestek malin. 
Okazjonalnie: sproszkowana spirulina, sok aloesowy.


Jak już zdążyłam się pochwalić w listopadzie wstąpiłam do fryzjera. Skróciłam włosy o dobre 4-5 cm i przefarbowałam się. Kolor wyszedł bardzo ciemny ( w sztucznym świetle wygląda na czarny), włosy niestety nie zareagowały dobrze na farbowanie. Mogłabym pokusić się o stwierdzenie że wręcz znienawidziły mnie za to. Ja za to czuję się w nowym kolorze fantastycznie. 
Skręt jest nieco rozluźniony u góry, ale za to na całej długości włosów. Ładnie kręcą się jedynie w dzień mycia, później lubią się całkowicie wyprostować. 
Początek miesiąca był bardzo intensywny w olejowanie, za to jego druga połowa uboga. Na razie zamierzam ograniczyć swoje olejowanie do minimum. Dodatkowo włosy prawie czas siedzą w ciepłym polarowym kapturze od kurtki - chronię cebulki włosów jak i uszy od wiatru i zimna.
Na zdjęciach może tego nie widać ale włosy są bardzo miękkie i nie czuć suchości! - to pewnie za sprawką dużej ilości aloesu w pielęgnacji i odstawienia odżywek Joanny.  Mimo wszystko jestem z nich zadowolona.

Niestety nie mogłam dopasować idealnie zdjęć i jakoś naprawdę nie powala :/ Ah jak tu się cieszyć włosami jak tak wyglądają na zdjęciach.

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Ekspresowy ratunek dla dłoni - wykorzystaj to co leży i zalega na półce!

Witajcie! 
Jak mogliście już się zorientować jednym z moim ulubionych zajęć jest szukanie alternatywnego zastosowania rzeczy/produktów. Produkty spożywcze i kosmetyki to obecnie ulubiona dziedzina eksperymentowania. Dodajcie do tego moją niechęć do wyrzucania niezużytych kosmetyków (mimo iż potrafią być okropnymi bublami) i mamy pewność że znajdę sposób jakieś alternatywny sposób użycia.

W ten oto sposób przez eksperyment stworzył się duet do rąk. 
Peeling do stóp BeBauty + Maseczka Nawilżająca Evitte = Ekspresowy ratunek dla dłoni

Peeling był moim wielkim rozczarowaniem jeśli chodzi o pielęgnację stóp. Jako że do dłoni nie potrzebuję już tak mocnego zdzieraka jak do stóp, to tutaj ten peeling spisał się lepiej. Faktycznie dłonie najczęściej peelinguje tym samym zdzierakiem co ciało - taki zabieg przy okazji. Jednak peeling stał i czekał nie wiadomo na co, więc stwierdziłam czemu nie? 
Maseczka nawilżająca również leżała i leżała. Zraziła mnie do siebie tym tłustym filmem i nie mogłam się jakoś przekonać aby zużyć drugą saszetkę na twarz. Nie chciałam jej wyrzucić bo mimo iż nie kosztowała wiele to nie lubię marnować kosmetyków. Dlatego doszłam do wniosku że dlaczego mają nie skorzystać na tym moje dłonie? 
Okazało się że to połączenie było naprawdę niezłe. Zabieg przeprowadziłam po jakiś wyjątkowym parszywym zadaniu domowym, które doprowadziły moje dłonie do nieciekawego wyglądu. No i oczywiście że jak się dorobiłam lekko zmarnowanych dłoni to zaraz znajomi chcą się spotkać, rodzina się zlatuje i gdzie tu iść z takimi grabiami do ludzi?! 
No to pach, szybki peeling, który ładnie złuszczył przesuszony naskórek i wygładził to co pozostało. No to od razu nałożyłam nawilżającą maseczkę z parafiną. Maseczka ładnie podkreśliła efekt wygładzenia no i jak to parafina stworzyła efekt (sztucznego) mocnego nawilżenia. 
Jako produkty, które leżały i nie zachwycały, stwierdzam że całkiem dobrze spisały się w nowym wydaniu. 
W ten o to sposób zużyłam to co zalegało a i dłonie prezentowały się dobrze. 
Czy wy też zmieniacie docelowe zastosowanie kosmetyków?

sobota, 7 grudnia 2013

Mój mikrofibrowy kaptur!

Witajcie!
Od początku grudnia ani jeden porządny pościk nie chce się napisać (wyjątkiem jest post o pielęgnacji stóp po lecie - tak tak idealnie zgranie czasowe :D ) Stan ten trwałby nadal gdyby nie moja lekko upierdliwa siostra, która co rusz mi wypomina moją niesystematyczność (pozdrawiam Cię droga Siostro Dwa ). 
Ale mimo gróźb i szantaży żadna recenzja nie chce się stworzyć. Dlatego też postanowiłam pochwalić się drobnym upominkiem mikołajowym. Ja w porównaniu do innych blogowiczek nie mam się za bardzo czym chwalić, gdyż u mnie w rodzinie na mikołaja daję się małe symboliczne prezenty, ale za to na Boże Narodzenie hulaj dusza... 

W tym roku jednym z takich upominków jest kaptur/czepek z mikrofibry. Jak dla mnie podarunek bardzo trafiony. Niby nic takiego ale jak ten guziczek z pętelką zmieniają tak  wiele.
Do tej pory używałam ręczników z mikrofibry z biedronki, które niestety nie nadają się za bardzo na wiązanie turbanów i musiałam się namęczyć aby stworzyć z nich trwałą konstrukcję, w której będę mogła sobie biegać w pośpiechu po domu lub sprzątać.
Miło jest otwierać listonoszce drzwi gdy ma się coś bardziej normalnego na głowie niż ręcznikową erupcje wulkanu
Kapturka używam od tygodnia i jak na razie sprawdza się dobrze. Zastanawiam się czy również dobrze będzie się spisywał na dłuższych włosach- jednak aby to sprawdzić muszę trochę poczekać.


Taki kaptur w bardzo łatwy sposób można samemu wykonać. Nie wiem czy warto bawić się w hand made gdyż gotowca można kupić z parę złotych, ale zawsze można zaoszczędzić i te kilka złociaków można wydać na jakąś maseczkę lub coś innego. No i oczywiście ta saktyswakcja z własnej roboty!
Na zdjęciu widać jeden z moich ręczników z mikrofibry i kaptur różnią się nie wiele ale komfort noszenia jest odczuwalny. 
A wy co myślicie o kapturowym mikrofibrowym czepku?

sobota, 30 listopada 2013

Olejowanie paznokci dla zielonych

Witajcie :) 
Dziś o metodzie, która jest dość popularna. Sama ją polecam znajomym, mimo iż jakoś nie mogę powiedzieć abym systematycznie ją stosowała. Czyli spostrzeżenia laika na temat olejowanie paznokci. 


Co daje olejowanie paznokci?
Paznokcie staną się:
  • twardsze i mocniejsze
  • bardziej elastyczne
  • nawilżone
  • zregenerowane
  • błyszczące, rozjaśnione, bez przebarwień
  • dłuższe

Jak olejować paznokcie?

Smaruj paznokcie 2 razy dziennie olejkami i delikatnie wmasowuj w macierz paznokcia, paznokieć oraz skórki. Po aplikacji staraj się jak najdłużej nie myć dłoni. Ta metoda ma dużą zaletę dla osób pracujących przy komputerze – palce nie są tłuste, można więc pisać na klawiaturze.
Drugi sposób, zdecydowanie bardziej czasochłonny, to moczenie paznokci w ciepłej mieszance olejków. Podgrzej je w mikrofalówce lub kąpieli wodnej; do miseczki możesz dodać trochę soku z cytryny – zadziała wybielająco na płytkę paznokci.
Uwaga! Jeśli zależy nam na przyroście paznokcia (dłuższej płytce) warto smarować paznokcie również od spodu. (zródło)

Co wyleczymy za pomocą olejów? 
Lub poprawimy stan chorego paznokcia?

  • bruzdowanie paznokci
  • łuszczyca paznokcia
  • oncholiza
  • zmiany zabarwieniowe paznokcia
  • kruchość paznokcia
  • krągłe ubytki kropkowate
  • dysplazje paznokci
  • paznokcie łyżeczkowate  
 Czym olejować paznokcie?

Tutaj nie ma ograniczeń. Możemy szaleć ile dusza zapragnie. Możemy skorzystać z gotowych produktów z takim przeznaczeniem, lub wykorzystać innych pomocników. Oczywiście możemy stworzyć własne serum na paznokcie.
  • gotowe olejki - są to olejki gotowe do użytku od zaraz. Przeważnie w ładnych buteleczkach z pędzelkiem lub dozownikiem. Na rynku jest ich całkiem sporo możemy przebierać w markach i cenach.

  • oleje - najbardziej popularne takie jak oliwa z oliwek, olej rycynowe, olejki Alttery czy olejki Babydream. Oczywiście rynek jest bogaty w różnorodne oleje więc tylko wybierać przebierać i dopasowywać.

  •  inne - kaspułki Gal, maść z wit. A, zwyczajna wazelina, witamina A i E, maść Regenerum.


 Sposoby dla opornych! 


  • Jesteś maniaczką pomalowanych paznokci i nie wyobrażasz sobie takiej kuracji? Pójdź na kompromis! - Wystarczy abyś nakładała olej na wały około paznokciowe (przy szczególnym uwzględnieniu okolicy macierzą). Dodatkowo przed nałożeniem nowego lakieru możesz zrobić kąpiel olejową. To na prawdę nie wiele a efekty będą odczuwalne.
  • Nie wyobrażasz sobie jak wytrzymać z takim olejkiem, który nie usiedzi na miejscu i będzie spływać gdzie mu się żywnie spodoba - tak naprawdę to taki olej nie spływa ale jeśli macie opary wypróbujcie kąpiele olejowe ( chociażby 1 w tygodniu) i dodajcie do tego do krem odżywczy (ale naprawdę z dużą ilością składników aktywnych a nie z dużą ilością parafiny) i nakładajcie go jak najczęściej. 
  • Mówię  n i e  olejowi! Koniec kropka - jeśli macie nie wyjaśniony fetysz do słowa "olej" i nie zamierzacie nawet patrzeć w jego stronę, a mimo to pragniecie poprawić kondycje swoich paznokci, to rada jest jedna. Spójrz łaskawym okiem na maści, kremy, wazelinę i zdrową dietę. 
  • Olej przy okazji - nakładasz olej na włosy? Jeśli tak, to co ci szkodzi aby wetrzeć trochę w płytkę paznokciową i wał? Nie wiem dlaczego wszytskie włosomaniaczki nie mają pięknych zdrowych paznokci.
  • Olej od święta, a na co dzień - kapniesz olejem na paznokieć kiedy to już naprawdę nie masz co robić w wolej chwili, a co jeśli w dni powszednie nie masz czasu ani ochoty na takie spa? Moje metoda na to to masło shea (mój ulubieniec)  i maseło (za które dziękuje mojej siostrze!) Burt's Bees Lemon Butter Cuticle Creme. 

środa, 27 listopada 2013

Denko vol 1

Witajcie! 
Stała się rzecz nie słychana i nie wiedząc czemu akurat w ostatnim czasie wykończyłam wiele produktów. Nigdy wcześniej nie złożyło się tak aby naglę dobiło dna tak wiele produktów. A może tak to się działo ale ja zamiast chomikować zużyte opakowania przez miesiąc od razu je wyrzucałam? Tak czy siak nazbierałam trochę tego plastiku i postanowiłam uczcić to postem Denko vol. 1 (a kto wie, może pojawi się vol. x?). 
Rozprawiam się z próbkami to czemu nie rozprawić się z pełnowymiarowymi produktami? 



1. Olay Complete - odżywczo nawilżający krem do twarzy z filtrem SPF 15 - przyjemny aczkolwiek szału nie zrobił. Mogę pochwalić pod względem wydajności. Jeśli zaś tyczy się nawilżenia to pozostawia wiele do życzenia.  Nie Kupię

2. Farmona- sweet secret cukrowy peeling do ciała - aaa cudny bubel. Słodko pachnący, lekko barwiący, iście nie zdzierający. Piękne opakowanie, które kusi oko - nie suchajcie oka! Nie warto.
Pełna recenzja [tutaj] Nie Kupię

3. Emulsja do ciała z masłem shea - opakowanie kremu Olay posłużyło jako opakowanie dla odlewki emulsji, którą moja koleżanka wykonała własnoręcznie. Przyjemnie się stosowało, super chłodziła. Niestety koleżanka nie planuje ponownej produkcji, a ja nie mam odwagi do kręcenia własnych kremów, mimo iż cenie takie dużo bardziej niż sklepowe. Dlatego też: Nie Kupię

4. Soraya - So Pretty! krem matujący - zaskakująco nieźle matujący krem. Niestety lubi wysuszyć skórę, czego nie potrafię wybaczyć. Jak dla mnie mało wydajny. Przyjemnie pachnie i dobrze się nakłada.
Nie Kupię

5. Joanna - Naturia odżywka z pokrzywą i zieloną herbatą - niestety nie polubiłyśmy się i bardzo się ciesze że już ją wykończyłam. Dużo bardziej pasowała mi wersja z makiem. Nie Kupię

6. Joanna - z apteczki babuni balsam do włosów - ooo i tu muszę przyznać że reszta tego balsamu zalegała od ho ho czasu. Nie jestem jej fanką. Jej resztkę wykorzystałam jako bazę pod maseczki domowej roboty. Pełna recenzja [tutaj] Nie Kupię

7. Balea- odżywka bez spłukiwania z mango i aloesem - tak jak wyżej jakoś nie polubiłyśmy się. Odżywka pięknie pachnie, cudnie się nakłada, podkreśla skręt ale sprawia że włosy w dotyku są tak suche jak nigdy! Szkoda. W większości odlałam po znajomych i siostrze. Pozostało mi jeszcze jedno opakowanie. Nie Kupię.

8.Babydream- Shampoo - ulubiony delikatny szampon. Zużywam hektolitrami. Kupię! 

9. Alverde- odżywka z aloesem i hibiskusem- przyjemna odżywka. Mimo iż nie zawsze się z nią zgadzałam, to polubiłam. Gęsta, o ładnym zapachu, nieźle działająca, czego chcieć więcej? A może lepszego dostępu. Jak dla mnie to siostrzana, lekko gorsza wersja Alttery. Pełna recenzja [tutaj] Może Kupię 



10. Ziaja krem do rąk suchych z biol olejkiem arganowym- ooo ten krem woła o pomstę do nieba! Niebywały bubel, o którym na pewno napiszę na dniach, gdyż musicie wiedzieć dlaczego go nie kupować. 
Tfu tfu bublu giń w ogniach piekielnych! NIE KUPIĘ!

11. Bielenda - Happy End krem nawilżający do rąk i paznokci - całkiem niezły przyjemniaczek. Mam wrażenie że go nie doceniłam, gdyż największe zużycie miałam gdy parałam się na budowie ( a wiadomo że tam żaden cudny krem nie uratuje dłoni w 100%) Kupię by sprawdzić czy może niesłusznie oceniłam go na średniaka. Kupię!

12. BeBeauty - balsam do stóp - oj długo go zużywałam. Nie polubiliśmy się i mimo iż to małe opakowanie i cena mała to walczyłam z nim ładne parenaście tygodni. Suchych stóp to on nie uratuje, ale jak nie ma nic innego pod ręko to można sięgnąć. Nie Kupię!

13. Isana krem do rąk z mącznikiem - aaa mój ulubieniec. Na pewno zakupię ponownie gdyż czyni cuda z moimi suchymi stopami. Lato czy zima warto mieć go pod ręką (ew. pod stopą). Dobry krem o niewygurowanej cenie. Pełna recenzja [tutaj] Kupię! 



14. OG - to już niestety mój były ukochany eyeliner. Uwielbiałam go i oszczędzałam niestety jak to z cudnymi produktami bywa skończył. Dodatkowo z tego co wiem został wycofany. Wielka szkoda, gdyż był niebywale trwały, nie rozmazywał się, łatwy w aplikacji. Istny ideał w matowej czerni. Nie Kupię :(

15. L'oreal Super Liner- to mój trzeci eyeliner z tej serii. Jest niezły, ładnie zastyga, wytrzymuje na powiece do 10 godzin. Niestety daleko mu do mojego ideału, ale co zrobić? Na duży minus liczę mu że lubi się odbić to tu to tam....Kupuję go na promocji 40% gdyż do tanich nie należy. Kupię.

I na koniec maseczki które udało mi się zużyć. 

16. Balea - truskawkowa- istny jogurt jogobelli (szkoda tylko że akurat tych jogurtów nie lubię). Fajnie chłodziła i nawilżała. Nie zapchała, ładnie zmatowiła.  Dobra maseczka warta polecenia. Jeśli tylko będzie okazja Kupię!

17. AA - aktywne oczyszczanie- szału nie zrobiła. Nie wiele oczyściła. Wystarczyła na dwa porządne maźnięcia. Może Kupię.

18. Evitte - nawilżająca - do twarzy raczej nie dla mnie. Za to idealnie sprawdziła się na dłoniach. Pełna recenzja [tutaj] Może Kupię.  
 
I w ten o to sposób moje pierwsze denko za mną. 
 

wtorek, 26 listopada 2013

Wojna z próbkami! cz.1

Witajcie!
Nie wiem czy też tak macie, ale gdy dostanę próbkę lub znajdzie się jakaś w gazecie odkładam ją na półkę na "później". Często jest tak że kończą swój żywot w koszu na śmieci gdyż data ich życia dawno uleciała w przestrzeń. Mogłabym się podzielić z kimś tymi małymi saszetkami ale na co komu jedna saszetka lub dwie. Idealnie się sprawdzają na jedno/dwu dniowe wypady, ale jakoś moje wypady zawszę są dłuższe i w tedy zabiera swój sprawdzony repertuar kosmetyków.
Dlatego też rozpoczynam walkę z próbkami, które zagnieździły się w samolotowym woreczku i nie chcą się ruszyć z łazienkowej szafki. 


1. Ziaja- blubel -owocowy krem nawilżający- próbka starczyła na 2 maźnięcia i muszę powiedzieć że formuła faktycznie jest lekka szybko się wchłania. Twarz była przyjemnie nawilżona. Producent dodaję że krem chroni przed wolnymi rodnikami i promieniowaniem +głębokie nawilżenie. Czy to prawda to nie wiem, ale skład nie najgorszy i fajnie nawilża, dobrze się nakłada na niego makijaż. Pokusiłabym się na zakup pełnowymiarowego produktu. 

2. The Body Shop Seaweed Mattifying Day Cream- tu próbka uboższa bo starczyło na jedno maźnięcie i to takie ubogie. Zapach kremu był całkowicie do duszy i byłam bliska zmycia go. Po nałożeniu czułam że skóra jest ściągnięta jak diabli. Może to moje uprzedzenie do produktów TBS ale nie kupiłabym go!

3. Lavera- Body Spa- krem do rąk z pomarańczą - jedno biedne maźnięcie. Próbkę dostałam przy okazji zakupów w Helfy, gdzie za zostawienia xxx zł dostałam jedną małą próbkę kremu (wiem wiem, chciwus ze mnie). Krem ani nie zachwycił ani nie powalił. Ot taki przyjemniaczek. Nieźle się wchłaniał, pachniał też całkiem nieźle. Ale po takiej małej ilości nie można nic więcej dodać. Raczej nie kupię.
Skład: Water (Aqua), Glycine Soja (Soybean) Oil*, Glycerin, Alcohol*, Caprylic/Capric Triglyceride, Cetearyl Alcohol, Myristyl Alkohol, Glycreyl Stearate Citrate, Cellulose, Sodium Lactate, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Hydrogenated Palm Kernel Glycerides, Hydrogenated Palm Glycerides, Xanthan Gum, Hippophae Rhamnoides Oil*, Lauroyl Lysine, Citrus Aurantium Amara (Bitter Orange) Flower Water*, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Oil*, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Fragrance/ Parfum (natural essential oils), Citral**, Geraniol**, Limonene**, Linalool**
* ingredients from certified organic agriculture
** natural essential oils


4. Nizoral- Leczniczy szampon przeciwłupieżowy - akurat ta malutka saszetka nie trafiła do mnie przypadkiem. U mnie w domu Nizoral jest zawsze pod ręką. Stosuje go jako żel do mycia, który uchroni mnie przed grzybicą (bardzo często polecają go dermatolodzy przy różnych choróbskach). Mała saszetka jest bardzo wydajna.  Kupię ponownie

5. L'oreal -Nutri - Gold, Nawilżająca terapia odżywcza na dzień - saszetka starcza na dwa machnięcia, dobrze się aplikuje. Z wchłanianiem również nie jest źle. A i ma piękny miodowy kolor. Niestety dziad zapycha! ( to pewnie ta parafina). Mam jeszcze parę próbek i zamierzam mimo wszystko zużyć je. Jak na razie nie kupię go!
Skład: aqua/water, paraffinum liquidum/mineral oil, glycerin, isocetyl stearate, hydrogenated polyisobutene, cyclohexasiloxane, butyrospermum parkii butter/shea butter, cera alba/beeswax, cetyl alcohol, glyceryl stearate, peg-100 stearate, hydrohexylpiperazine ethane sulfonic acid, zea mays oil/corn oil, linalool, cera carnauba/carnauba wax, cera microcrystallina/microcrystalline wax, parafin, geraniol, royal jelly extract, sorbitan tristearate, calcium pantethiene sulfonate, eugenol, dimethicone, isohexadecane, coumarin, prunus armenica kernel oil/apricot kernel oil, ascorbyl glucoside, limonene, disodium edta, propylene glycol, hydroxyapatite, citronellol, passiflora edulis oil/passiflora edulis seed oil, xanthan gum, polysorbate 80, acrylamide/sodium acryloyldimethyltaurate copolymer, acrylates copolymer, oryza sativa bran oil/rice bran oil, methylparaben, caprylyl glycol, ethylparaben, benzyl alcohol, CI 15985/yellow, CI 47005/acid yellow, parfum/fragrance 

6. Farmec, Gerovital Plant, Krem nawilżający na dzień 20-40 lat - bardzo mi podpasował. Dwie próbki starczyły na 4 aplikacje. Daje przyjemne uczucie nawilżał twarz. Cudnie współgrał z musem z GOSH'A, co jest zaskakujące gdyż u mnie nałożenie mus zawsze kończyło się przesuszoną okolicą nosa. A tu takie zaskoczenie mimo iż składowo krem nie powala.
Skład:Aqua, Glyceryl Stearate, Xylitylglucoside, Anhydroxylitol, Xylitol, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Glycine Soja Oil, Octyłdodecanol, Dimethicone, Phenethyl Alcohol, Caprylyl Glycol, Pofyacrytamkje, C13-C14 Isoparaffin, Laureth-7, Theobroma Cacao Seed Butter, Propylene Glycol, Hypericum Perforatum Flower/Leaf/Stem Extract, Thymus Serpillum Extract, Althaea Officinalis Leaf Extract, Equisetum Arvense Extract, Leontopodium Alpinum Extract, Parfum, EDTA, BHA, Plukenetia Volubilis Seed Oil, Glycosphingolipids, Sodium Surfactin, Phospholipids, Tocopheryl Acetate, Cholesterol.



 

środa, 20 listopada 2013

8 rad jak zapobiegać odpryskiwaniu lakierów!

Witajcie!
Dziś nadal w tematyce paznokciowej, ale moim zdaniem poniższe rady warto sobie przyswoić.  Bo która z nas nie chce cieszyć się swoimi pięknymi pomalowanymi paznokciami jak najdłużej?


JAK ZAPOBIEGAĆ ODPRYSKIWANIU LAKIERÓW:
źródło:


1. Zacznij od czystych dłoni!
To podstawowa sprawa. Zanim przystąpisz do robienia czegokolwiek z paznokciami, upewnij się, że ręce są czyste i zmyłaś wszelkie pozostałości po poprzednim lakierze. Dlaczego to takie ważne? Ponieważ zabrudzenia i pozostałości po warstwie lakieru skutecznie uniemożliwią utrzymanie się bazy i emalii na paznokciu. 

2. Nie kremuj rąk przed malowaniem!
Tak, tłuste paznokcie nie są dobrą opcją dla lakierów. Jeśli nie jesteś do końca pewna czy twoje paznokcie są dobrze ,,odtłuszczone" przemyj je wacikiem nasączonym zmywaczem zanim zaczniesz je malować.

 
3. Nałóż bazę!
Dobra baza to podstawa, nie dość że zapobiega przebarwieniom ale też sprzyja trwałości waszego lakieru.Baza działa na paznokciach w podobny sposób jak podkład na twarzy, pomaga lakierowi utrzymać się na płytce.

4. Pamiętaj, by odnawiać wierzchnią warstwę lakieru!
Jeżeli już po pomalowaniu emalią nałożymy jeszcze warstwę szybkoschnącego np. bezbarwnego lakieru lub utwardzacza, (ewentualnie w razie potrzeby powtórzymy czynność w ciągu kolejnych dni), mamy duże szanse na uniknięcie odprysków a paznokcie będą ładne i błyszczące.

5. Woda to wróg!
Lakiery nie lubią się zbytnio z wodą. Jeśli więc zależy ci na utrzymaniu perfekcyjnego manicure, zaopatrz się w gumowe rękawiczki i korzystaj z nich przy domowej, "mokrej robocie" jak zmywanie.

6. Z dala od ciepła!
Całkowite utwardzenie lakieru może zająć nawet do 12 godzin! W tym czasie powinnaś unikać wizyt w saunie oraz gorących kąpieli, a po umyciu rąk w ciepłej wodzie dobrze by było zanurzyć paznokcie na około 10 sekund w strumieniu zimnej wody.

7. Unikaj perfumowanych kremów do rąk!
Zawarte w balsamach i kremach do rąk substancje zapachowe mogą powodować pękanie lakieru. Jeśli jesteś amatorką manicure poszukaj kremów o jak najbardziej naturalnym, nieperfumowanym składzie a twoje pomalowane paznokcie dłużej będą się cieszyć nieskazitelnym kolorem!

8. Nie rozstawaj się z olejkiem do skórek!
Olejki, oliwki i kremy do skórek to nie tylko sposób na dostarczenie cennych witamin i nawilżenie delikatnej skóry wokół paznokcia. Ten pomysłowy wynalazek pomaga również zapobiec odpryskiwaniu lakieru! Nakładaj go przy samych skórkach i wetrzyj odrobinę w sam paznokieć a przedłużysz życie lakieru.

Autor: Karo z Kolorowych Paznokci 

poniedziałek, 18 listopada 2013

Maseczka na zniszczone paznokcie?

Witajcie :)
Dziś trochę o domowych sposobach i paznokciach.
Kładziemy maseczkę na twarz, włosy, dłonie i stopy. To dlaczego nie zrobić takiej maseczki na paznokcie? 
Jak zrobić domową maseczkę na zniszczone paznokcie?


Rzeczy, które potrzebujesz:
  • średniej wielkości ogórek
  • połówka cytryny
  • pół jabłka

1. Zetrzyj ogórek i jabłko na tarce. Użyj do tego drobnych oczek. Dzięki temu jabłko i ogórek puszczą więcej soku.
2. Wyciśnij sok z cytryny i dodaj do powstałej papki z jabłka i ogórka.  
3. Wymieszaj zawartość.
4. Teraz zanurz palce w maseczce. Wystarczy, jeśli zamoczysz tylko paznokcie lub całe opuszki. Trzymaj je w niej przez około 15-20 minut. Po tym czasie na pewno zauważysz efekt.

Co taka maseczka zdziała?

Ogórek - wzmocni i odżywki paznokcie. Sprawi że paznokcie będą lepień rosły i staną się mniej łamliwe. W połączeniu z cytryną pomoże w przebarwieniach.

Cytryna - zapobiega rozdwajaniu się płytki przy okazji utwardzi naszą płytkę. Nada zdrowego blasku nawet najbardziej matowym paznokciom. Sprawi aby skórki w okół paznokcia odżyły i były miękkie.
Jabłko -odżywia i nawilży płytkę paznokciową. Spowoduje że paznokieć zacznie szybciej rosnąć. Przy częstym stosowaniu wybieli płytkę paznokciową.


http://4.bp.blogspot.com/-zqzhXDgDTUQ/UQBoQpeZAOI/AAAAAAAABcM/INSWA5EtHjA/s640/paznokcie-cytryna.jpg
źródło:

 Ja jeszcze tego przepisu nie próbowałam ale w najbliższym czasie nałożę taką maseczkę na paznokcie. A może jest tu ktoś kto już próbował?

sobota, 16 listopada 2013

Odżywką Alverde aloes i hibiskus - odpowiednik aloesowej Alterry?

Od producenta:
Odżywka z wyciągiem z aloesu i hibiskusa utrzymuje i tworzy naturalną osłonę zniszczonych włosów bez ich obciążania oraz zapewnia im trwałe nawilżenie. Dzięki ziołowym składnikom aktywnym wzmacnia włosy od cebulek po końcówki oraz je wygładza.

Moje zdanie:
To bardzo fajna odżywka, która z racji marki jest ciężko dostępna. 
Odżywka ma bardzo przyjemną konsystencje. Jak dla mnie kropka w kropkę z Altterą aloesową. Bardzo gęsta, dobrze rozprowadzająca się, łatwo zmywalna. Dla wielu dziewczyna to może być odżywka idealna. Dla mnie ma niestety drobne wady. Na  +/- liczę jej to że nie dociąża włosów - tutaj ja chciałabym więcej. Kolejny +/- to jej wygładzające działanie. Jak wiecie ja walczę o poprawę skrętu, tutaj ta odżywka nie zbliża mnie ani o krok do tego. Mimo tych dwóch ni to plusów ni to minusów uważam, że ta odżywka jest bajerancka. Włosy cudnie się po niej rozczesują, są milutkie w dotyku. Jednak przestroga dla nosowców! Odżywka ma specyficzny zapach (dla mnie przyjemny) który lubi pozostać na dłużą chwilę na włosach. Dodatkowo miłym zaskoczeniem było to, że po rozcięciu pudełeczka nie było co z niego wygrzebać (tyle potu krwi i łez po nic!) mimo opakowania z twardego plastiku można wycisnąć cały produkt. 
To na prawdę fajna odżywka, mimo nie powalającego składu może startować w konkursie na ulubioną odżywkę. Gdyby nie to że nie dociąża moich włosów odpowiedni ( mogę wtedy nagrywać teledyski do hitów z lat 80) to płakałabym rzewnie nad tym że mi się skończyła. Ale mimo wszystko wystosuje postulat do Mojej Pani Mamy* aby podarowała mi kolejne opakowania, no może dwa.
Ja ową odżywkę stosowałam umiarkowanych dniach, ani nie było wilgotno ani super sucho. Nie ryzykowałam z jej stosowaniem w innych warunkach, więc nie mogę się wypowiadać jak zadziała kiedy warunki pogodowe poszaleją.

*Pożyczone od Bea, gdyż zwrot ten urzekł mnie dogłębnie.
Ocena: 8/10
Cena: ok. 2 €
Skład: Aqua, Alcohol, Cetearyl Alcohol, Stearamidopropyl Dimethylamine, Glycerin, Glycine Soja Oil, Myristyl Alcohol, Sodium Lactate, Caprylic/Capric Triglyceride, Hibiscus Sabdariffa Extract, Aloe Barbadensis Gel, Lauroyl Sarcosine, Hydroxyethylcellulose, Parfum, Linalool, Geraniol, Limonene, Citral, Farnesol


Przy tej odżywcze mam wrażenie że zamiast wysilać się kombinować jak ją kupić warto rozejrzeć się za jego zmienikiem, który jest o wiele łatwiej dostępny. Odżywka Alttery jest łatwiej dostępna, odrobinę tańsza (faktycznie tu raczej sprawy groszowe) i posiada lepszy skład. Owszem jej całkowicie nie wyciśniemy z pudełeczka i trzeba kroić plastik. Mimo że z chęcią powrócę do tej odżywki z hibiskusem i aloesem to jednak bardziej cenię granat i aloes. 

 Skład Alttera granat i aloes:
Skład: Aqua, Alcohol*, Stearamidopropyl Dimethylamine, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Myristyl Alcohol, Glycine Soja Oil*, Punica Granatum Seed Oil*, Ricinus Communis Oil*, Punica Granatum Extract*, Aloe Barbardensis Extract*, Acacia Farnesiana Extract*, Lauroyl Sarcosine, Sodium Lactate, Hydroxyethylcellulose, Carthamus Tinctoris Oil*, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil
Ascorbyl Palmitate, Parfum**, Linalool**, Limonene**, Geraniol**, Citronellol**, Citral**,
* Składniki z certyfikatem rolnictwa ekologicznego
** Naturalne olejki eteryczne

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...