Tak jak obiecałam przyszedł czas na recenzje. Obiecuję że od teraz będą pojawiać się także luźniejsze posty gdyż po liczbie wyświetleń wnioskuję że lubicie je czytać. Oczywiście chciałam podziękować za takie tłumy, miło mi że ktoś chciał poznać moją manie ;) Dziś jednak parę słów o kremie, który nie sprawdził się tak jak na to liczyłam.
Od producenta:
Isana balsam do rąk i paznokci zawiera:
aloes, witaminę E oraz kreatynę, które pielęgnują ręce i wzmacniają
paznokcie. Szybko się wchłania nie pozostawiając tłustego filmu oraz
posiada pH przyjazne dla skóry.
Moja opinia:
O tym jak jeden z kremów Isany skradł mi serce możecie poczytać tutaj. Gdy zauważyłam tego koleżkę na niebywale korzystnej promocji (1.99 zł) nie mogłam go nie adoptować.
No to go kupiłam i zaczęłam się smarować. Dłonie przyjęły go obojętnie. Nie nawilżał ani nie odżywał w żaden sposób, ale też nie wyrządził żadnej krzywdy. Dodatkowo denerwował mnie że na dłoniach wcale nie wchłaniał się tak szybko jak by mi to odpowiadało. I tym o to sposobem zaczęłam go używać stopy. W tym punkcie muszę się przyznać że dostało kociokwiku z powodu baaaardzo długiego czasu wchłaniania się tego kremu na stopach. Czasami wstawałam rano i czułam jakby ten krem wcale się nie wchłonął. Dodatkowo wysuszył mi pięty! no i co z tego że zima i że stóp nie trzeba pokazywać. Nie lubię mięć zaniedbanych pięt i tyle. Krem wykończyłam jako smarowidło na łydka, taki dodatek pomiędzy moim ulubionym masłem do ciała. Dzięki temu nie wysuszył skóry na nogach i jego szczęście że nie uczulił mnie.
Tani kremiszcz, który mi zupełnie nie podpasował, ale jak się człowiek wczyta się w skład to nie ma się czemu dziwić.
Ocena: 3/10
Cena: niecałe 4 zł, często na promocji.
Skład: Aqua, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Hydrogenated Palm Glycerides,
Isopropyl Palmiate, Glycine Soja Oil, Dimethicone, Phenoxyethanol,
Sodium Cetearyl Sulfate, Allantoin, Parfum, Methylparaben, Tocopheryl
Acetate, Hydrolyzed Keratin, Ethylparaben, Aloe Barbadensis Leaf Juice
Powder, Isobutylparaben, Propylparaben, Butylparaben.
ja z isany lubię tylko masełka;)
OdpowiedzUsuńNO właśnie, w internecie pełno jest dobrych opinii na ich temat, a jednak ja uważam, że są co najmniej przeciętne - ten aloesowy ma przynajmniej normalny zapach, ja mam obecnie rumiankowy i jest okropny - stosuję go wyłącznie do stóp ;)
OdpowiedzUsuńJa też uważam, że jest dość przeciętny... szału nie ma ;p
OdpowiedzUsuńMnie te kremy z Isany nie zachwyciły, ani wersja mocznikowa, ani rumiankowa. Oba działały tak samo, czyli średnio.
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze żadnego Isanowego kremu do rąk, ale teraz już będę pamiętać by aloesowy omijać szerokim łukiem...
OdpowiedzUsuńDla mnie to czysta prowizorka kremu do rąk. Jak ogólnie lubię linię Isany tak z tymi kremami to się nie popisali.
OdpowiedzUsuńa moje dłonie polubiły ten krem :)
OdpowiedzUsuńMiałam i nakładałam na włosy przed pójściem do sauny.
OdpowiedzUsuńOchrona jako taka była, więc nie narzekałam :)
A miałam go kupić będąc dziś w Rossmannie, dobrze że się wstrzymałam.
OdpowiedzUsuńNie miałam. No i dobrze! :)
OdpowiedzUsuńa ja lubię go na stopach właśnie mieć xd mi fajnie nawilża :)
OdpowiedzUsuńOj tego pana nie lubię, użyłam kilka razy od siostry. Sto razy bardziej wolę wersję z 5 i 5,5% mocznikiem ;)
OdpowiedzUsuńnie znam tego kremu, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMiałam kupować, może to lepiej, że jednak się nie skusiłam.
OdpowiedzUsuńMi jego zapach do gustu nie przypadł ;/
OdpowiedzUsuńteż go miałam i u mnie się on nie spisał się:)
OdpowiedzUsuńOj.. nie byłabym z niego zadowolona, a nie raz na niego zerkałam w Rossmannie ;)
OdpowiedzUsuńIsany chyba nigdy nie kupię :)
OdpowiedzUsuńCiekawie tu masz :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis :)
Zapraszam: francesca-never-say-never.blogspot.com
lol nie ma to jak walić wszędzie takie komcie hahah
Usuńwarto wiedzieć ;p
OdpowiedzUsuńW sumie szkoda, że to taki średniak, bo skład calkiem całkiem
OdpowiedzUsuń