sobota, 31 maja 2014

Powiew wakacji od papaji z Balea?

Witajcie!
Dziś przełamuję trend na projekt denko i wrzucam kolejną recenzję :)
 
 
 
Od producenta:
Nawilżająca i odświeżająca maseczka do twarzy dostarcza skórze wilgoci, pomaga w regulacji wilgoci oraz poprawia nawilżanie skóry.  Działa zarówno jak maseczka oraz jak krem nawilżający do twarzy. 
Zawiera aloe vera, masło shea, które, które odżywiają skórę i chronią przed wysuszeniem. Owocowy wyciąg z owocu papji chronią skórę przed utratą wilgoci. 
Intensywna pielęgnacja każdej skóry - rozprowadzić równomiernie maseczkę na skórze twarzy, szyi i dekoltu, pozostawić na 10-15 minut, po czym usunąć wacikiem.
Opakowanie 2 szt wystarczy na 2 do 4 aplikacji
Stosować 1-2 razy w tygodniu wg potrzeby
Utrzymuje prawidłowe PH skóry.
 
 
 
 
 
 
 
Moje zdanie:
Pierwsze o czym koniecznie trzeba wspomnieć przy tej maseczce to jej kremowa konsystencja.Nie jeden krem, mógłby jej pozazdrościć, co ważniejsze jej konsystencja przekłada się na wydajność. Jestem zaskoczona ale to maleństwo posłużyło mi na 4 APLIKACJE!  Zapach lekko sztuczny ale nie drażniący, bardziej odświeżający,przywodzi na nos wakacje. Pozostaje z nami na czas aplikacji a także po zmyciu.  Po całkiem szybkim wchłonięciu się maseczki, pozostaje film, który się klei.
Jednak mam do niej mieszane uczucia, gdyż w okolicy nosa potrafiła mnie podrażnić. Wiem że swojego kinola nie lubię ale czy to znaczy że maseczka musi mu wyrządzać krzywdę? Co mnie zastanowiło, to nie mam tam żadnych stanów zapalnych, a skóra w tym rejonie nie jest jakoś super wrażliwa. Jeśli zaś chodzi o działanie to cóż... przyjemnie nawilża tuż po nałożeniu. Jednak efekt nie pozostaje na długo. Nie odnotowałam żadnych innych pozytywnych działań tej maseczki na mojej twarzy.
Jak dla mnie cudowna wydajność, która nie niesie za sobą nic.

Ocena: 3/10
Cena: okolice 3-4 zł
Skład: AQUA, GLYCERIN, ETHYLHEXYL ISONONANOATE, SORBITOL, BUTYLENE GLYCOL, CETEARYL ALCOHOL, DECYL OLEATE, GLYCERYL STEARATE CITRATE, HELIANTHUS ANNUUS SEED OIL, ALOE BARBADENSIS LEAF JUICE, BUTYROSPERMUM PARKII BUTTER, GLYCERYL STEARATE, HYDROLYZED WHEAT PROTEIN, PHENOXYETHANOL, SODIUM LACTATE, SODIUM PCA, PARFUM, XANTHAN GUM, CARBOMER, ETHYLHEXYLGLYCERIN, SODIUM HYDROXIDE, CARICA PAPAYA FRUIT EXTRACT, ALCOHOL, LIMONENE, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, LINALOOL, CITRONELLOL, HEXYL CINNAMAL, POTASSIUM SORBATE, SODIUM BENZOATE, BENZYL SALICYLATE, FRUCTOSE, GLYCINE, ASCORBYL PALMITATE, INOSITOL, LACTIC ACID, NIACINAMIDE, UREA, GERANIOL, BUTYLPHENYL METHYLPROPIONAL, CITRIC ACID, SORBIC ACID, ASCORBIC ACID.

środa, 28 maja 2014

Olejek z ekstraktem z migdałów

Witajcie!
Dziś, krótko szybko i na temat :)
Czyli zapraszam na recenzje olejku Vatika


Od producenta: 
Dabur Vatika Almond Enriched Hair Oil zawiera odżywcze ekstrakty z migdałów, sezamu i oleju kokosowego. Ta wyjątkowa formuła pomaga zmiękczyć, nawilżyć i doprowadzić do odpowiedniej formy włosy - dając Twoim włosom jedwabistość, miękkość i lśnienie.

Moje zdanie: 
Olej, który na pewno nie należy do moich faworytów. Po pierwsze nie lubię go za jego niebywale mocną woń sezamu. Dla mojego kinola on po prostu capi. A trzeba nadmienić, że zapach pozostaje z nami na długo. Nie lubiłam go na włosach, a tym bardziej nie lubiłam go jako dodatku do peelingów. Drugi minus jak dla mnie, to skład. Wiem że wiele z was uwielbia oleje na parafinie, ja jestem na nią cięta i nie potrafię się przestawić. 
Trzeci minus zyskuje ode mnie za to jak topornie się zmywa z moich włosów. (Wymaga przynajmniej 2-krotnego mycia mocnym szamponem). Czwarty minus zyskuje za efekt siania i gniazda na włosach. 
Plusy dostaje za piękny złocisty kolor, cenę i to że włosy po nim cudnie lśnią. 
Ten olej zdecydowanie nie przypasował mojej czuprynie jednakże wiele dziewczyn za nim przepada i go chwali. Tutaj najlepiej zastosować złotą zasadę "jak nie spróbujesz to się nie dowiesz". 

Recenzje innych olejów Vatiki:




Ocena: 4/10
Cena: okolice 14-17 zł  w zależności od sklepu, często na promocjach
Skład: Paraffinum Liquidum, Canola Oil, Palm Oil, Olea Eurpoaea (Olive) Oil, Sesamum Indicum (Til) Oil, Phenyl Trimethicone, Prunus Amygdalus Dulcis (Almond) Oil, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Parfum, Avobenzone, Vitamine E Acetate, Rosemarinus Officinalis (Rosemary )Oil, Tert Butyl Hydro Quinone, CI 12010, CI 12740.

środa, 7 maja 2014

Co takiego w sobie ma ten pomarańczowy Kamill?

Witajcie!
Oczywiście powinnam robić coś innego niż pisać post, ale wole pisać post niż robić to co powinnam :) Dzięki temu wyrabiam normę blogową i zapraszam na poranną recenzję kremu! Miłego czytania do kawy ;)



Od producenta: 
Specjalistyczny krem do rąk przeznaczony dla tych, którzy nie lubią czuć, że właśnie użyli kremu do rąk. Natychmiast się wchłania, nie pozostawiając na skórze tłustej powłoki. Wyciąg z rumianku koi i przynosi skórze ulgę, a dodatek olejku z pestek moreli i protein jedwabiu sprawia, że skóra jest świetnie nawilżona, jedwabiście miękka i jednocześnie uodporniona na szkodliwy wpływ środowiska zewnętrznego. 

Moje zdanie:
Kupiłam go na promocji, gdyż jego wielkość przemawia za tym że idealnie będzie pasować w moim rozchwianym torebkowym wszechświecie. Przyznaję że o jego wyborze zdecydowało to iż jako jedyny ze stojących na półce Kamillów nie miał  parafiny.
Krem ma niebywale lekką formułę, co za tym idzie szybciutko się wchłania, nie pozostawiając tłustej warstwy. Przyjemnie, delikatnie pachnie, nie jest to zapach który uwodzi, ale nie przeszkadza w użytkowaniu kremu. Krem uwielbia zastygać na wieczku i w okolicach tworząc paskudne gluty. Jednakże nie jest to krem dla wymagających. Nawilżenie które daje jest również delikatne jak jego formuła. Dla mnie i dla moich wiecznie wiórowatych dłoni to za mało. Jednakże muszę przyznać iż faktycznie sprawia iż dłonie są "jedwabiście miękka" (może trochę poszaleli z tym jedwabiem), ale faktycznie dłonie są dużo przyjemniejsze w dotyku. 
To dobry krem dla ludzi którzy nie potrzebują mocnego intensywnego nawilżenia.

Ocena:6/10
Cena: około 8 zł (w promocji okolice 4)
Skład:  Aqua, Ethylhexyl Stearate, Glycerin, Glyceryl Stearate, Glyceryl Stearate Citrate, Stearyl Alcohol, Isopropyl Palmitate, Cocoglycerides, Chamomilla Reticula Extract, Gossypium Herbaceum Seed Extract, Prunus Armeniaca Extract, Disodium Phosphate, Dimethicone, Parfum, Carbomer, Bisabolol, Glucose, Lactic Acid, Sorbic Acid, Propylene Glycol, Butylene Glycol, Sodium Hydroxide, Phenoxyethanol, Ethylparaben, Methylparbaben, Sodium Benzonate, Potassium Sorbate.

poniedziałek, 5 maja 2014

Jak głębokie może być "głębokie oczyszczanie" czyli maseczka L'biotica

Witajcie! 
Dziś kolejna recenzja maseczki, gdyż próbuje uszczuplić moje zapasy ale jakoś bardzo kiepsko mi to idzie. A na tapecie jeden z nowszych nabytków w moim zestawie kolekcjonerskim, o którym mogliście poczytać tutaj


Od producenta:
Maseczka głęboko oczyszczająca oparta została na zawartości aż 20% kaolinu (białej glinki) oraz 4% Avena sativa (płatów owsianych). Połączenie to pozwala uzyskać skórę idealnie oczyszczoną i matową.
Kaolin napina i wygładza cerę, likwiduje jej błyszczenie, nadając matowy wygląd. Dzięki delikatności działania, doskonale nadaje się również dla skóry suchej, pozbawionej elastyczności i witalności. Nie tylko bardzo skutecznie oczyszcza naskórek, ale także dba o jego mineralizację. Dodatkowo wykazuje działanie antyseptyczne.
Avena sativa pobudza ukrwienie skóry oraz posiada właściwości regenerująco-odżywcze. Doskonale łagodzi podrażnienia. Dzięki dużej zawartości cynku leczy niedoskonałości skóry. Zawarta w Avena sativa miedź napina skórę, a witaminy z grupy B zapobiegają jej pękaniu. Jest bogatym źródłem witaminy E, zapobiega powstawaniu przebarwień i nawilża skórę. Posiada właściwości przeciwzapalne i skutecznie łagodzi podrażnienia. 


Moje zdanie:
Swoją maseczkę pozyskałam dzięki koleżance, która dała mi znać że taka nowość pojawiła się w Naturze. Kim że jam jest by się oprzeć nowości? 
Jakkolwiek by do mnie nie trafiła, postanowiłam ją przetestować w dniach trudnych dla mej twarzy. Zawierzyłam w te głębokie oczyszczanie które bije po oczach na opakowaniu. 
Maseczka ma bardzo kremową konsystencje, dzięki czemu bardzo łato się ją nakłada. Zastyga w miarę szybko. Nie ściąga skóry jak typowa glinka, pod tym względem jest dużo delikatniejsza. Coś tam naciąga ale bez trudności z mówieniem. Zmywa się ją średnio łatwo - nie zbyt szybko ale też nie zbyt opornie. 
Co mnie zaskoczyło przy tej maseczce? Z pełną jawną, perfidną, świadomością nakładałam ją na stany zapalne. Spodziewałam się szczypania, pieczenia, jakiegoś bólu, ewentualnie wyparowania pryszcza lub połowy twarz. Jednak grubo się pomyliłam. Maseczka jedynie zaswędziała przy nałożeniu, później cisza. Efekty daje przyzwoite. Skóra na parę godzin ładnie zmatowiona, wągry jak i pory zdecydowanie zredukowane o parę rozmiarów. Stany zapalne lekko ususzone. Dodatkowo wyczuwa się niezłe przesuszenie skóry. 
Ps. Maseczka w przeciągu roku musiała zmienić skład, więc tych co wcześniej do siebie zraziła, mogą ponownie spróbować.  Dość sporo składników zostało wyrzuconych, a także parę zmieniło kolejność.
Gdy jednak już się na nią zdecydujecie miejcie gdzieś pod ręką jakiegoś dobrego nawilżacza. Jest konieczny po tej maseczce!

Ocena: 6/10
Cena: okolice 4 zł
Skład: Aqua, Kaolin, Alcohol Denat., Magnesium Aluminum Silicate,  Propylene Glycol, Cyclopentasiloxane, Diisostearoyl Polyglyceryl-3 Dimer Dilinoleate, Avena Sativa Extract,  Panthenol, Cyclomethicon PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin,   Methylisothiazolinone, Citric Acid, Parfum/ Fragrance, Limonene,

czwartek, 1 maja 2014

Próbki vol 3 czyli trochę dla ciała.

Witajcie! Blogowy przestój trwa nadal... Obawiam się że tak pozostanie jeszcze do końca czerwca gdyż nijak nie mogę wrzucić blogosfery do mojego obecnego planu dnia. Jednakże mój organizm się zbuntował i przykuł mnie na początek majówki do łóżka, co postanowiłam wykorzystać i nadrobić zaległości blogowe. 



Wykorzystując jeszcze czas antenowy chciałabym podziękować wszystkim ludziskom, którzy aktywnie wspierają mnie w pozyskiwaniu próbek! Ludziska dziękuje wszystkim i każdemu z osoba w szczególności mojemu dilerowi- Eli! 

Przechodząc do meritum.... zapraszam na małe komentarze o próbkach. Dziś na tapecie w większości parafinowe balsamy.


1. Nivea - Pure Natural - body lotion - z bio olejkiem arganowym - Spodobała mi się jego lekka konsystencja, dobrze się wchłonął. Łagodny, orzeźwiający zapach. Jednak mam wątpliwości co do nawilżenia... bardzo szybko odczułam jego brak. Próbka starczyła na raz. Raczej nie przekonał mnie do zakupu pełnego produktu.
Skład:Aqua, Glycerin, Alcohol Denat., Cetearyl Alcohol, Isopropyl Palmitate,Glyceryl Stearate Citrate, Octyldodecanol, Argania Spinosa Kernel Oil, Glyceryl Glucoside, Sodium Carbomer, Methylisothiazolinone, Phenoxyethanol, Linalool, Limonene, Citronellol, Benzyl Alcohol, Butylphenyl Methylpropional, Alpha-Isomethyl Ionone, Geraniol, Parfum.

2. Neutrogena - odżywcza emulsja do ciała z maliną nordycką - produkt który ma niesamowicie dobrą reklamę... jak dla mnie przereklamowany. Wchłania się dość długo, pachnie nieźle, a nawilżenie jest dobre, ale spodziewałam się czegoś lepszego. Jeśli człowiek pomyśli nad tym dłużej to wydaje mi się że za taką cenę można oczekiwać czegoś lepszego... Próbka starczyła na raz... Nie przekonał mnie do siebie 

3. Perfecta - Miss Marine - perfumowany krem do ciała - pisałam w nim w ostatniej bitwie z próbkami, i moje zdanie nie uległo zmianie. Zapach nie dla mnie, a lubi pozostać z nami na trochę. Próbka starczyła na dwa bogate maźnięcia.



4. Dove - kremowy balsam do ciała z olejkiem - pięknie pachnie, chociaż nie zdziwiłabym się że jakbym miała pełnowymiarowy produkt to na końcu bym znienawidziła ten zapach. Jest strasznie tłusty, ciut topornie się wchłania. Pozostawia tłustą warstwę na skórze, która maskuje nie najlepsze nawilżenia. Próbka starczyła na dwie aplikacje. Raczej nie zachwycił mnie by sięgnąć po pełnowymiarowy produkt. 

5. Soraya - balsam do ciała ujednorodniając - nawilżający - jest to jedyny balsam, który mógłby mnie przekonać do zakupu pełnowymiarowego produktu. Mimo parafiny i masy chemicznych ulepszaczy w składzie. Miałam wrażenia długotrwałego nawilżenia, bez tej oblepionej otoczki na skórze. Raczej nie spodziewałabym się po nim ujędrnienia... 
Skład: brak

6. Neutrogena -intensywnie regenerująca emulsja do ciała -  lekka, lekko lepka, średnio wchłaniająca się emulsja za nic mnie nie przekonała do siebie. Podziwiam osoby, które lubią się miziać produktami Neutrogeny. Z dwojga złego wolę malinę.. Taka marka! A taki skład! 
Skład: Aqua Glycerin Paraffinum Liquidum Isopropyl Palmitate Petrolatum Dimethicone Stearyl Alcohol PEG - 100 Stearate Glyceryl Stearate Allantoin Panthenol Acrylates/C10 - 30 Alkyl Acrylate Crosspolymer Ammonium Acryloyldimethyltaurate/VP Copolymer Palmitic Acid Stearic Acid Disodium EDTA Sodium Hydroxide Tocopheryl Acetate Methylparaben Phenoxyethanol Propylparaben



7. Palmolive- Thermal Spa - Ocean Vitality- ma rześki zapach, nieźle myje ale nie jest dla ludzi z wrażliwą skórą. Przyjemny umilacz szybkich pryszniców. 



8. Perfecta - krem matujący- i tu jestem zawiedziona... po pierwsze, o matko jak on mi wysuszał skórę! Ja miałam uczucie Sahary na twarzy po parunastu minutach od nałożenia. Dodatkowo denerwuje mnie to że jeśli producenta pisze mi taki farmazon jak " krem dla osób z cerą słoną do powstawania zaskórników i wyprysków" i tworzy krem na bazie parafiny która uwielbia sprawiać problem z shitem na twarzy, lub zamaskować to co robimy sobie sami przez złą pielęgnację, to ja się pytam jak żyć z tym?! ( a się kremiszczowi oberwało, za moje przewrażliwienie w tematyce parafiny). Jeśli chodzi o matowanie to nie jest źle.
Skład: Aqua, Paraffinum Liquidum, Glycerin, Butylene Glycol, Spiraea Ulmaria, Alcohol Denat., PEG-40 Castor Oil, Tioxolone, Cross-linked Methylacrylate, C14-22 Alcohol, C12-20 Alkyl Glucoside, Isopropyl Myristate, Dimethicone, Sodium Polacrylate, CI 77891, Panthenol, Lycium Barbarum Fruit Extract, Allantoin, Disodium EDTA, Ethylparaben, Methylparaben, Nitropropane-1,3-Diol, BHA, Parfum.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...