wtorek, 14 kwietnia 2015

Chciałam nawliżenia a dostałam...

Witajcie! 
Dziś króciutko o zestawie jaki sprezentowała mi siostra. Taka niecodzienna recenzja spowodowana moją niecodzienną reakcją.

Rękawiczki bądź skarpetki z tytułowym olejem makadamia są dość popularne i łatwo dostępne (oczywiście nie w naszym kraju, jednak jeśli ktoś minimalni się wysili to może stać się ich posiadaczem). 20 minutowy zabieg nawilżający to z pewnością coś co z chęcią przetestuje każda zabiegana kobieta. Człowiek przyodziewa jednorazowego użycia rękawiczki/skarpetki i po 20 minutach może spodziewać się efektów! Idealne rozwiązanie dla zapracowanych ludzików.

Opakowanie przykuwa wzrok a jego zawartość to bardzo fajne dwuwarstwowe skarpetki/rękawiczki. Pierwsza warstwa to matowa folia, a druga to a'la nasączona lignina. Jak dla mnie ta matowa folia jest o wiele praktyczniejsza niż ta "śliska" np. w skarpetkach złuszczających Purederm. Człowiek na spokojnie może sobie chodzić nie bojąc się że wyląduje na swoich idealnych czterech literach.


Skarpetki jak i rękawiczki zawierają bardzo dużo płynu "nawilżającego" który nie ma co ukrywać pachnie mentolem na wskroś. Nawet po tygodniu od "użycia" można wyczuć ten orzeźwiający zapach zalatujący z opakowania!, który jak nic atakuje nos jak kobra.
Tuż po nałożeniu (założeniu) możemy odczuwać wyraźne mrowienie. Niestety w moim przypadku doczekałam się reakcji alergicznej zarówno od skarpetek jak i rękawiczek. Spróbowałam po paru miesiącach ponownie z skarpetkami jednak nic się nie zmieniło. Silny świąd, zaczerwienie i wysypka. Jakiś składnik działa na mnie tak mocno że nie udało mi się wysiedzieć przez zalecane 20 minut- pierwsze 5 minut było dla mnie nieznośne a na samą myśl o 20 mówię PAS. Po przejrzeniu blogów wydaje mi się że należę do wyjątków, gdyż większość osób nie miała z nimi takiego problemu. 
Moim zdaniem warte wypróbowania mimo iż powszechnie panuje opinia że rewelacji nie robią. Ja daję im mocne 4 za naprawdę fajne opakowanie i jakoś wykonania skarpetek/rękawiczek. Kolejny produkt, który warto przetestować przy okazji.

Cena:od 1 -2 £
Ocena: 4
Skład: 

czwartek, 2 kwietnia 2015

Początek miesiąca - czyli podsumowanie próbkowe

Hej! 
Dziś post motywujący dla mnie - czyli raport z kolejnej bitwy z próbkami. Z przykrością muszę przyznać że próbki zamiast przeprowadzić się do mniejszego domku przeprowadziły się do znacznie większej kosmetyczki. Niestety ograniczony czas sprawia że wolę sięgnąć po tubkę kremu niż odszukiwać próbkę rozcinać ją i bawić się z mikroskopijnymi opakowaniami, które walają się wszędzie. Wcześniej uważałam że to tylko wymówką dla lenistwa, jednak tak wyglądają realia.
Jednak tragicznie źle nie jest i coś się tam zużywa.
 

W tym miesiącu zużyłam głównie gratisowe peelingi Lirene, które odstały swoje w szafie. Jeśli miałabym wybrać których z nich to skusiłabym się (ewentualnie) na gruboziarnisty z olejem z brzoskwini. Dla mnie ważne są drobinki i akurat w tym produkcie są wyczuwalne, zapachowo również bardziej mi się podoba. Jednakże peelingi te trzeba używać na sucho inaczej drobinki znikają niesamowicie szybko. Ze smutkiem muszę to napisać ale w przypadku Kremu intensywnie nawilżającego odczuwam lekkie rozczarowanie, u mnie niestety się nie sprawdził. Zdarzyło się że mimo kremu na twarzy w pracy prześladowało mnie uczucie straszliwe przesuszonej skóry. A szkoda...
Co do próbki Nivea  uwielbiam zapach tego kremu, jednak nawet na stopach się nie sprawdza. Natomiast żele do kąpieli to zupełnie inna bajka. Palmolive to prawie mój stały bywalec, jego zapach przywołuje wspomnienia z obozów nad morzem, dlatego lubię do niego wracać. Natomiast Radość Życia to dla mnie super ożywający kwasek cytrynowy - słowo daję jakbym wąchała kwasek w butelce. I na koniec serum od Ava jestem w trakcie testowania, bo mam parę saszetek. Wyczytałam że lubi pozapychać, jednak jak na razie mnie to nie spotkało. Oby tak dalej! A może jeszcze jakiś efekty przybędzie? 


Faktycznie nie ma tego dużo, jednak jestem zadowolona. Systematycznie i po troszku! I jakoś się z tym uporam. Chociaż znając moją Elę już coś dla mnie szykuje, a ja pewnie będę szczęśliwa jak zobaczę nowe próbki. Eh może to już uzależnienie? 
A jak u was z próbkami? Któraś coś zużyła?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...