Witajcie!
Na przymusowe wakacje od blogowania wysłał mnie paskudny wirus, który nadal dba o moją nową cudowną linię ;) Już tydzień jem kleiki ryżowe i kisiel. Wirus wirusem a ja miałam takie ogromne plany że pobiję mój rekord na ilość notek na miesiąc. Może mi się jeszcze uda?Teraz zapraszam was na recenzje peelingu, bo jak tu się maseczkować jak nie oczyściłyśmy dobrze skóry?
Do cery normalnej i suchej. Peeling do
twarzy o subtelnym winogronowym zapachu i dużych, perfekcyjnie
oczyszczających ziarenkach z winogron w kremowej bazie. Dokładnie
złuszcza martwy naskórek, dzięki czemu substancje aktywne łatwiej
wnikają w ich głąb. Dodatkowo starannie dobrana receptura zawiera olej
jojoba, który reguluje wydzielanie sebum i przyspiesza regenerację
komórek skóry. Zawarta prowitamina B5 zapewnia optymalne nawilżenie, koi
i łagodzi podrażnienia. Peeling pozostawia skórę gładką, promienną i
zdrowo wyglądającą.
Formuła kremowych peelingów została oparta na naturalnych ziarenkach z winogron, które zapewniają wyjątkowy efekt złuszczenia i usuwania martwych komórek naskórka.
Formuła kremowych peelingów została oparta na naturalnych ziarenkach z winogron, które zapewniają wyjątkowy efekt złuszczenia i usuwania martwych komórek naskórka.
Moje zdanie:
W przypływie szaleństwa zakupiłam peeling Marion w dwóch wariantach: winogronowej i truskawkowej. Miałam nadzieje że może one przełamią moją złą passe do tej marki. Niestety znów się przeliczyłam.
Ale przejdźmy do setna sprawy, czyli wersji winogronowej.
Saszetka jak i szata typowa dla marki. Produktu jest akurat na dwa szybkie machnięcia po twarzy. Konsystencja jest w porządku, drobinki widać aczkolwiek spodziewałam się ich trochę więcej. Zapach jest nie najgorszy gdy wąchamy opakowanie, niestety jego chemiczna nuta zniewala gdy miziamy się po twarz. Co do działania to... mam wrażenie że coś jest nie tak. Peeling bardzo słabo radzi sobie ze swoim podstawowym zadaniem, czyli oczyszczeniu! Za to nawilża skórę jak nie jedna maseczka. No i właśnie o to się rozchodzi! Peeling nie ma nawilżać a złuszczać naskórek. Mimo iż produkt jest przeznaczony do cery suchej i normalnej to nie oznacza że jego zadanie się zmienia. Nadal powinien zdzierać warstwę rogową naskórka.
W przypływie szaleństwa zakupiłam peeling Marion w dwóch wariantach: winogronowej i truskawkowej. Miałam nadzieje że może one przełamią moją złą passe do tej marki. Niestety znów się przeliczyłam.
Ale przejdźmy do setna sprawy, czyli wersji winogronowej.
Saszetka jak i szata typowa dla marki. Produktu jest akurat na dwa szybkie machnięcia po twarzy. Konsystencja jest w porządku, drobinki widać aczkolwiek spodziewałam się ich trochę więcej. Zapach jest nie najgorszy gdy wąchamy opakowanie, niestety jego chemiczna nuta zniewala gdy miziamy się po twarz. Co do działania to... mam wrażenie że coś jest nie tak. Peeling bardzo słabo radzi sobie ze swoim podstawowym zadaniem, czyli oczyszczeniu! Za to nawilża skórę jak nie jedna maseczka. No i właśnie o to się rozchodzi! Peeling nie ma nawilżać a złuszczać naskórek. Mimo iż produkt jest przeznaczony do cery suchej i normalnej to nie oznacza że jego zadanie się zmienia. Nadal powinien zdzierać warstwę rogową naskórka.
Cena: 1-2 zł
Skład: AQUA, PARAFFINUM LIQDUM, STEARIC ACID, GLYCERYL STEARATE (AND) PEG -100 STEARATE, CETEARYL ALCOHOL (AND) CETEARETH-20, GLYCERIN, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, CETYL ALCOHOL.
ISOPROPYLMYRISTATE, POLYETHYLENE, POLYSOBRATE 20. SOHEXADECENE (AND) POLYISOBUTANE, ALLATOIN, SIMMONDSIA CHINENSIS (JOJOBA) SEED OIL, METHYL GLUCETH-20, PANTHENOL, WALNUT (JUGLANS REGIA) SHELL POWADER,
VITIS VINFERA (GRAPE) SEED POWADER, SODIUM POLYCARULATE (AND) HYDROGENATED POLUDECENE (AND) PPC-5 LAURETH-5, PARFUM,ISOBUTYLPARABEN, METHYLPARABEN, PHENOXYETHANOL, PROPYLPARABEN, ETHYLPARABEN,
BUTYLPARABEN, TRETHANOLAMINE, CITRIC ACID, C.I. 42090 (AND) C.I. 19140
ISOPROPYLMYRISTATE, POLYETHYLENE, POLYSOBRATE 20. SOHEXADECENE (AND) POLYISOBUTANE, ALLATOIN, SIMMONDSIA CHINENSIS (JOJOBA) SEED OIL, METHYL GLUCETH-20, PANTHENOL, WALNUT (JUGLANS REGIA) SHELL POWADER,
VITIS VINFERA (GRAPE) SEED POWADER, SODIUM POLYCARULATE (AND) HYDROGENATED POLUDECENE (AND) PPC-5 LAURETH-5, PARFUM,ISOBUTYLPARABEN, METHYLPARABEN, PHENOXYETHANOL, PROPYLPARABEN, ETHYLPARABEN,
BUTYLPARABEN, TRETHANOLAMINE, CITRIC ACID, C.I. 42090 (AND) C.I. 19140
Co zrobić aby uratować bublowy peeling?
Doszłam do wniosku że mimo iż peeling Marion nie był jakoś super drogi to szkoda go nie zużyć do końca. Na dodatek nie wywołał u mnie podrażnienia ani alergii, dlatego postanowiłam zaryzykować.
Wykorzystałam:
- łyżeczkę cukru
- kroplę olejku z drzewa herbacianego
Wsypałam łyżeczkę cukru do miseczki (niestety moździerz gdzieś znikł) i za pomocą łyżeczki rozkruszyłam cukier. Następnie do tej samej miseczki dodałam pozostały peeling winogronowy i dodałam kropelkę olejku z drzewa herbacianego. Olejek raczej dodałam z powodu jego właściwości, ale również zadziałał na froncie zapachowym. Wszystko dobrze wymieszałam i uzyskałam nowy całkiem przyzwoity peeling.
Miałam obie wersje peelingu - faktycznie prawie w ogóle nie oczyszcza, skończyłam swoje saszetki i więcej nie kupię, szkoda, że nie pomyślałam, żeby je jakoś podrasować ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam wcześniej styczności z tym kosmetykiem:)
OdpowiedzUsuńja używam już 2 saszetkę truskawkowego i powiem Ci, że jak na razie jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńpachnie nawet przyjemnie, dobrze ściera i pozostawia gładką buźkę :)
Całkiem dobry pomysł na wykorzystanie nieciekawego peelingu.
OdpowiedzUsuńJednak po te saszetki na pewno nie sięgnę :)
Skład tego kosmetyku (oryginalnego) kompletnie nie dla mnie, ale dorzuciłaś ciekawe rzeczy do niego. ;-)
OdpowiedzUsuńfajny pomysł żeby bublowy piling zrobić użytecznym:D Ty mózgu :D
OdpowiedzUsuńmiałam obie wersje tego peelingu i uważam dokładnie tak samo....peelingiem tego nazwać nie można niestety
OdpowiedzUsuńSuper! To już wiem jak naprawić kiepski peeling, dzięki wielkie, na pewno wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńwidzę, że nie tylko u mnie Marion do twarzy się nie sprawdza ;)
OdpowiedzUsuńJa tuningowałam cukrem żel peelingujący do ciała z Isany, bo też nie działał jak należy :)
OdpowiedzUsuńto samo zrobiłam z peelingiem z eveline - dodałam go do cukrowego :)
OdpowiedzUsuńobecnie uzywam jeden peeling z clareny i tez mam wrazenie ze on nawilza a nie zluszcza martwy naskorek
OdpowiedzUsuńFajnie sobie poradziłaś!
OdpowiedzUsuńU mnie rekordem wpisów w jednym miesiącu było aż 18. Czasem zastanawiam się jak niektórzy potrafią napisać 25-40 wpisów na miesiąc. Ja każdą notkę piszę w oparciu o mnóstwo źródeł: dużo czytam, dużo przeglądam danych, analizuję. Napisanie ostatniego posta o najlepszych suszarkach zajęło mi jakieś 3 dni. To nie znaczy, że pisałam cały czas, ale podchodziłam do niego na 3 razy. Raczej stawiam na jakość a nie na ilość. 10-15 wpisów na miesiąc to dla mnie optymalnie. Staram się tworzyć unikalną treść, jak najmniej powielać tematy z innych blogów, a to niestety zajmuje trochę czasu :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że Ty zbliżasz się do swojego rekordu, który miałaś w marcu :) jeszcze jeden post :)
ja też chciaąłm pobić mój blogowy rekord wpisów na miesiąc i niestety też nie dałaam rady :(
OdpowiedzUsuńFajny pomysł na ulepszenie :)