Witajcie!
Dziś przyszedł czas na małe podsumowanie co udało mi się wykorzystać z próbek. Jak wiecie zamiast mi ich ubywać to mi zdecydowanie przybywa i niby nad tym rozpaczam, jednak w duchu skrycie cieszę się niezmiernie z każdej nowej. I jak tu pojąć kobietę?
Tym razem jednak jestem sobą rozczarowana, myślałam że bardziej się zepnę z zużyciami próbek.
Tym razem jednak jestem sobą rozczarowana, myślałam że bardziej się zepnę z zużyciami próbek.
Może dziś zacznę od nowości i na pierwszy ogień Palmer's body lotion -zdecydowanie nie mój zapach, i ten toporny plastik wykorzystany do opakowania. Plus za te 50 ml. Spokojnie wystarczyło na parę maźnięć. Zapachowo nie zachwycił, wchłaniał się w miarę przyzwoicie, ale szału nie zrobił. Kolejną nowością w próbkach jest Perfecta i ich Femina, jednak jak dla mnie nie szalu nie ma i pozostaję wierna płynowi z Rossmana.
I oczywiście nadszedł czas na próbki kremów, które znalazły całkowicie inne zastosowanie. Zarówno Eveline jak i Lancôme wylądowały na moich stopach. Przy pierwszy nie odczułam zupełnie nic, a drugi sprawił że moje stópki pachniały pięknie przez cała noc.
I na sam koniec nie tyle próbki co małe opakowania maski dodawanej do farby. Jak wiecie od jakiegoś czasu farbuje się notorycznie a te nędzne maski zawsze lądują na półkę na "kiedyś tam". Uzbierała się całka niezła kupeczka z tego i musiałam coś zużyć. Ganier wypadł bez rewelacji i nie zobaczyłam/odczułam żadnej różnicy.
I oczywiście nie mogło zabraknąć żeli pod prysznic :)
I oczywiście nie mogło zabraknąć żeli pod prysznic :)
Palmolive był już tyle razy testowany że klasyfikuję go do kategorii lubię to. Co do Kneipp to mam jeden wielki minus - słabo się pienią, ale zapach jest naprawdę niesamowity Nawet po ciężkim dniu sprawia że jeszcze mam siły na kilka minut czytania przed snem.